Technologia w czasach pandemii, czyli życie w sieci!

Przyszło nam żyć w bardzo trudnych czasach. Rok 2020 zaczął się tragicznie dla całego świata. Spotkała nas światowa pandemia, która pochłonęła już kilkadziesiąt tysięcy istnień. W historii notowaliśmy już podobne przypadki. Najpierw Europa zmagała się z czarną śmiercią, która zaczęła się w 1346 roku i skończyła po 7 latach. W ciągu tych 7 lat zaraziło się około 500 milionów ludzi. Kilka stuleci później świat zmagał się już z kolejną epidemią. Rok 1918 Hiszpanka. Epidemia grypy, która trwała tylko rok, a pochłonęła kilkanaście milionów ofiar. Obecnie walczymy z epidemią koronawirusa. Na całe szczęście jest XXI wiek, a postęp technologiczny pozwala nam nie tylko się komunikować, ale i ratować ludzkie życie. Jak? O tym poniżej.

Komunikacja, komunikacja!

Zacznijmy od podstaw, czyli od komunikacji. Wielu ludzi przed epidemią narzekało na to, że przez technologię oddalamy się od siebie, a dziś? Dziś technologia nas zbliża. Nie dość, że dzięki urządzeniom możemy się widzieć i rozmawiać, to jeszcze dzięki cyfryzacji, możemy się uczyć i pracować. Tak więc technologia w końcu nas do siebie zbliżyła.

Media społecznościowe już dawno stały się wirtualnym domem dla wielu osób, ale dziś jesteśmy w sieci praktycznie wszyscy.

Media społecznościowe zrobiły jeszcze jedną bardzo ciekawą rzecz - stworzyły hasztagi. Te stały się już na tyle popularne, że standardowe media takie jak gazety, radio czy nawet telewizja używają ich w oficjalnych komunikatach. #niekłammedyka, czy #zostanwdomu to najpopularniejsze hasła ostatnich dni. Cóż hasztag dał nam pewien symbol i jakby wzmocnił przekaz komunikatu. Komunikacja zdalna pomaga również w świecie rozrywki. Zastanawiacie się jak? Otóż wielu DJ nie może grać w klubach, zatem przenieśli się do sieci, gdzie mają całkiem spore grono odbiorców. Wolicie ostrzejsze brzmienia i tęsknicie za koncertami? Metallica stworzyła akcję, w której co poniedziałek, udostępniają fanom całe koncerty. Zupełnie za darmo!

Co będziesz robił podczas epidemii? Grał w grę!

Koronawirus sprawił, że jesteśmy zmuszeni do izolacji. Niektórzy muszą też pogodzić się z chwilową rozłąką. Jak temu zaradzić? Można pograć online! Jest wiele darmowych gier sieciowych, w które możemy bawić się z naszym przyjacielem, czy drugą połówką. Oczywiście są też tytuły płatne, w które można grać, jednak nie wszyscy chcą płacić za gry, bo nie są graczami na co dzień. W każdym razie taka interakcja między nami możne nas do siebie zbliżyć, a przy okazji granie zabije domową nudę. Granie w gry pomaga też w trudnych chwilach, bo chociaż na chwilę możemy przenieść się do innego świata. Jeśli nie kręci was granie, to na pewno kręcą was filmy. Netflix i HBO GO proponują wiele nowości, a co ciekawe, skoro nie można chodzić do kina, to dla fanów nowych produkcji te pojawiają się właśnie na platformach streamingowych.

Drukarze 3D na wagę złota

Nie bez powodu zacząłem artykuł od wspomnienia wcześniejszych epidemii. Te wymienione pochłonęły miliony istnień. Dlaczego? Bo technologia nie była na tyle rozwinięta, aby wspomóc medyków. Dzisiaj wiele przedsiębiorstw pomaga medykom. Drukarze 3D na swoich maszynach przez dzień i noc drukują przyłbice dla służb medycznych, gogle, a nawet części do respiratorów. To najciekawszy przykład, ponieważ koncerny medyczne wyceniają elementy takiego sprzętu na tysiące dolarów, a drukarka 3D drukuje taką część za jednego zielonego. Niesamowite prawda? Kto by się spodziewał, że dzięki drukarkom 3D będziemy w stanie drukować takie rzeczy. Ba! Drukowane są nawet protezy dla zwierząt, ale to już temat na inny materiał.

Chińska rzeczywistość (rozszerzona)!

Na ciekawy pomysł wpadli Chińczycy, którzy najprawdopodobniej były ogniskiem obecnej pandemii. Otóż Chiny stworzyły aplikację, która poniekąd przypomina Google Maps. Jednak zamiast świata Chińczycy widzą w niej punkty, w których są zakażeni. Co więcej, aplikacja pokazuje, gdzie mieszkają osoby chore. Dotykając takiego punktu, aplikacja pokaże nam, gdzie ostatnio był zarażony. Dobra rzecz, jeśli ktoś naprawdę się boi. Polska natomiast wprowadziła aplikację dla osób objętych kwarantanną. Ta każe się meldować w miejscu zamieszkania i weryfikuje czy naprawdę tam jesteśmy.

Gotówka = Wolność? Już nie!

Kolejnym ratunkiem w czasie epidemii jest płatność bezgotówkowa. Mówi się, że wirus jest w stanie przenieść się na banknotach. Taki obraz widzieliśmy w grze The Division wydanej przez Ubisoft w 2016 roku. Dzięki płatności kartą, telefonem, a nawet smartwatchem minimalizujemy zagrożenie zarażenia się. Poza tym smartfon mamy prawie zawsze w kieszeni, a aplikacje bankowe pozwalają na płatność dzięki technologii NFC.

Wszystko jest w sieci!

Zakupy? Wszystko można kupić w internecie. Leki z apteki internetowej przyjdą prosto do naszego domu. Jeśli ktoś cierpi na choroby przewlekłe i potrzebuje leków raz w miesiącu, to receptę dostanie przez internet prosto na telefon! Żywność? Możemy skorzystać z firm, które zostawią je pod naszymi drzwiami. To rozwiązanie może dziś uratować czyjeś życie. Lektura? Oczywiście do czytania The ARQ, ale czasem warto sięgnąć po prawdziwą książkę. Z tym też nie będzie problemu, bo przecież można kupić sobie całą masę ebooków, a te przynajmniej nie zajmują miejsca na półce i nikt ich wcześniej nie dotykał. Dla ludzi, którzy wolą słuchać są audiobooki, a dla tradycjonalistów polecam księgarnie internetowe, te też działają prężnie.

#ZOSTANWDOMU

Jak widzicie dzięki technologii mamy szanse przetrwać nawet podczas epidemii. Wystarczy zostać w domu. W internecie jest wszystko, czego potrzebujecie. Zostańcie ze swoimi rodzinami i pamiętajcie o innych. Dziś bohaterami nie są ci, którzy noszą peleryny czy kostiumy, ale ludzie w kitlach, mundurach i sklepowych koszulkach! Zostając w domu, wspieramy technologię i dajemy chwilę wytchnienia wszystkim tym, którzy pracują dla nas w tym trudnym czasie.

 

Autor: Mateusz Jamroz

Rytm dobowy, czyli wskazówki na zdrowie!

Świat oszalał na punkcie zdrowego stylu życia. Social Media zalewane są przez kolejne profile prześcigające się w pomysłach na zdrowy styl życia, energię i młodość. Większość z nas zna schematy, które wtłaczane są do naszej głowy od dzieciństwa. Zdrowa dieta, ruch, najlepiej na świeżym powietrzu, zachowanie higieny snu oraz brak używek. Niewątpliwie mają one znaczny udział w utrzymaniu dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, ale jak się okazuje, nie są to czynniki wystarczające. Zachodni naukowcy po raz kolejny potwierdzają starą filozofię chińską, publikując raporty na temat wpływu 'zegara narządów' na nasze zdrowie.

MAKSIMA ENERGETYCZNE

Według TCM (Tradycyjna Medycyna Chińska) poszczególne narządy osiągają swoje maksima energetyczne w określonych godzinach. To oznacza, że w tym momencie są one najbardziej aktywne. Przykładem mogą być osoby zmagające się z astmą, wybudzane przez atak kaszlu w godzinach między 3:00 a 5:00 rano, w których to płuca pracują najintensywniej. Natomiast najlepszym momentem na relaks i regenerację jest czas między 19:00 a 21:00, tzw. czas krążenia, kiedy to składniki odżywcze przenoszone są do każdej komórki.

Warto wtedy usiąść wygodnie z książką, pomedytować lub wręcz przeciwnie, wykorzystać ten czas bardziej aktywnie, gdyż odpowiednie ukrwienie narządów występujące o tej porze dnia, znacznie poprawia doznania seksualne.

Ale zacznijmy po kolei. Jeżeli wstajemy o 6:00 rano to pierwszą czynnością, którą wykonujemy w ciągu dnia, jest wizyta w toalecie. Nie dzieje się tak bez przyczyny, ponieważ przedział czasowy między 5:00 a 7:00 rano, to czas jelita grubego i najlepszy moment na usuwanie toksyn z dnia poprzedniego. Tym sposobem przygotujemy miejsce na przyjęcie nowych produktów spożywczych.

NAJPIERW ŚNIADANIE!

Śniadanie powinno pojawić się na naszym stole między 7:00 a 9:00. To właśnie wtedy żołądek osiąga swoją szczytową formę i znajduję się w nim najwięcej enzymów trawiennych. Godziny pomiędzy 9:00 a 11:00 to wymarzony czas dla miłośników słodyczy. Dzięki intensywnemu działaniu trzustki i śledziony cukier nie jest tak łatwo odkładany w postaci tłuszczu. Mamy też nienajlepsze info dla miłośników kawy. Godziny od 11:00 do 13:00 to tzw. maksimum serca, więc nie powinniśmy wtedy pobudzać go kofeiną. Jest to również przedział czasowy, kiedy występuje najwięcej zawałów serca.

Jeśli w okolicach godzin 13:00 - 15:00 zmagamy się ze wzdęciami, bądź refluksem, może to być sygnał, że jelito cienkie nie pracuje poprawnie. Warto również wtedy zadbać o odpowiednie nawodnienie organizmu. Przedział czasowy od 15:00 do 19:00 należy do układu moczowego. Czas, kiedy nerki pracują nad utrzymaniem właściwej równowagi chemicznej, możemy wykorzystać na ruch na świeżym powietrzu, masaż lub relaksujące ćwiczenia. Do największych zaburzeń naszego zegara narządów dochodzi w nocy. W okresie między 21:00 - 23:00 nasz układ hormonalny działa najintensywniej. Zaczynamy przygotowywania do snu, co oznacza, że komputer lub telefon, powinniśmy zamienić na książkę, a niebieskie światło bijące z telewizora na relaksującą muzykę. Sprawi to, że nasz sen będzie bardziej regenerujący.

NOCNY MARKU UWAŻAJ!

I tu dochodzimy do najważniejszego: nocny tryb pracy, przesiadywanie do porannych godzin przed komputerem, imprezowy styl życia mogą doprowadzić nas do poważnych zaburzeń zdrowotnych, między innymi: otyłości, cukrzycy czy zwiększonego ryzyka raka. Między 23 i 3 w nocy pęcherzyk żółciowy i wątroba pracują na najwyższych obrotach; następuje wtedy jedyna pełna regeneracja organizmu. Powinniśmy wtedy głęboko spać, ponieważ organizm oczyszcza się z zanieczyszczeń i toksyn.

Wszystkie organizmy żywe podlegają zarówno rytmowi natury, jak i rytmowi swojego ciała. Możemy go zmieniać, ale nasze działania mogą powodować kaskadę dolegliwości zdrowotnych. Zamiast kupować kolejne leki z apteki i zwalczać kolejne objawy chorób może nadszedł czas by zająć się ich przyczyną?

Autor: COŚ UQO - KRZYSZTOF KARWOWSKI

Renault Megane R.S. - Monte Carlo dla każdego!

Rynek motoryzacyjny zmienia się na naszych oczach. Oczekujemy więcej wygód, ekologii, funkcjonalności i emocji. Segment hot hatch rośnie w siłę i to właśnie tutaj, za nadal rozsądne pieniądze, znajdziemy auta sportowe, które pomieszczą małą rodzinę i większe zakupy. Od wielu, wielu lat trwa walka o pierwsze miejsce pomiędzy... no właśnie!? Nie tak dawno mieliśmy okazję testować francuską perłę segmentu. Auto, które kupuje się sercem. Wygodne, szybkie, pięknie ‚narysowane’ i przede wszystkim nieudające niczego, czym nie jest. Okazało się tak świetne, że postanowiliśmy je kupić. Przed Wami Renault Megane R.S.!

Rasowy design

Na początku musimy podkreślić, jak pięknym wozem jest nowe R.S. Nie ma szans, żeby pomylić je z wersją standardową Renault Megane. Agresywny przód z wielkim emblematem, charakterystyczny zderzak i światła LED R.S. Vision w formie flagi wyróżnią się w każdym wstecznym lusterku. Przetłoczenia karoserii, kosmiczny wydech i majestatyczne 19” alufelgi Interlagos sprawiają, że Megane R.S zdecydowanie wygrywa w kategorii ‚Wow Factor’. W środku znajdziemy alcantarę, fotele R.S., sportowe przeszycia oraz oświetlenie typu ambient. Lista wyposażenia to wszystko, czego oczekuje od marki dzisiejszy kierowca. Podgrzewane fotele, cyfrowe zegary, system multimedialny, nagłośnienie premium, inteligentny tempomat oraz dostęp bezkluczykowy.

DNA Formuły 1

Dywizja Renault Sport powstała 1976 roku wraz z rozpoczęciem bolidów jednomiejscowych F2, a następnie F2. Renault od samego początku było pionierem sportów wyścigowych. Podczas gdy wszyscy korzystają z silników wolnossących, V6 Renault wykorzystuje turbosprężarkę. Nic dziwnego więc, że Megane R.S. czerpie z dziedzictwa marki garściami. Innowacje, które znajdziemy w hot-hatch’u spod znaku diamentu, dostarczają niebywałą przyjemność z jazdy oraz niezawodność. Po pierwsze, kierowca ma dostęp do danych telemetrycznych za pomocą funkcji R.S Monitor. Ciśnienie, prędkość obrotowa silnika lub kąt skrętu koła kierowcy są dostępne w formie cyfrowych manometrów. Jako pierwsze na świecie w swoim segmencie, Megane R.S. wykorzystuje również system 4CONTROL z 4 kołami skrętnym.

System 4CONTROL zwiększa zwrotność podczas pokonywania ostrych zakrętów oraz dba o wyjątkową stabilność na łukach przy dużych prędkościach.

Warto również wspomnieć o technologii Ceramic Ball Bearing Turbo, która pochodzi bezpośrednio z formuły 1. Turbina, obracająca się z prędkością prawie 200 000 obr./min, jest montowana na ceramicznych łożyskach kulkowych. To oczywiście przekłada się na zmniejszenie wibracji oraz szybszy dostęp do mocy generowanej przez jednostkę napędową.

R.S. ‚ryczy’ sportem

Po zajęciu miejsca za kierownicą czeka na nas nieco infantylny motyw powitalny. Będąc jednak szczerym, budzi on ekscytację i radość. Zupełnie jak intro wczytującego się Gran Turismo. Po wciśnięciu przycisku startowego genialny ryk wydechu wyrywa nas z nostalgicznej podróży i zachęca do jak najszybszego ruszenia w drogę. Szybko przekonujemy się, że gamingowe skojarzenia będą nam towarzyszyć nie tylko na starcie. Prostota prowadzenia tego hot hatch'a jest niesamowita. Po 280 koniach mechanicznych, w aucie tego segmentu, spodziewalibyśmy się wręcz brutalnych doznań rodem z kompilacji nieudanych popisów na amerykańskich drogach. Sprawa ma się tutaj jednak zupełnie inaczej. Napęd na przód świetnie współpracuje z kierowcą i sprawia, że czujemy się, jak zawodowy kierowca ze stajni Renault.

Na pierwszym miejscu... fun!

System 4CONTROL początkowo wprowadza pewną niepewność wymieszaną z ekscytacją, ale szybko się do tego przyzwyczajamy. Ciasna i niestety, czasem hacząca skrzynia biegów mimo wszystko potęguje pozytywnie doznania dostarczane przez świetny silnik 1.8, który znajduje się również w najnowszym Alpine. Mknąc po krętych drogach z cyfrowym obrotomierzem informującym nas co chwile wdzięcznym piknięciem o tym, że już czas zmienić przełożenie przekraczamy kolejne granice, które w innym aucie byłyby dla nas niedostępne. Z dziecięcą łatwością wykorzystujemy jego możliwości, bawiąc się przy tym również dobrze co wtedy, kiedy zdobywaliśmy kolejne rajdowe trofea w domowym zaciszu. Jazda z Megane R.S. jest pełna emocji, pozwala poczuć się jak profesjonalista i dziecko zarazem. Właśnie za to pokochaliśmy tego francuskiego hot hatch'a.

Monte Carlo dla każdego!

Jeżeli Monte Carlo kojarzy Ci się z wyjątkowym miejscem, pięknem i sportem to Megane R.S. jest tym wszystkim. Jest to auto, które nie musi się bić o miejsce na podium, bo jest na nim już od wielu lat. Francuska marka łączy piękny design ze światem sportu, co sprawia, że nowe R.S. jest jedną z najbardziej ekscytujących propozycji w segmencie hot-hatch.


Jakub Wencek i Obrazy Lasu

Przez 20 lat pracy w lesie, moje oczy nasyciły się widokiem drzew. Dlatego zacząłem szukać w nim czegoś, czego nie widać na pierwszy rzut oka. W lesie, z aparatem w ręku, poluję na sytuację i momenty, które pojawią się tylko na kilka minut, głównie o wschodzie słońca. Czasami na jeden kadr czekam kilka miesięcy.

Photo credit: Jakub Wencek
Camera: Sony A7r3


Czy sukces odnoszą tylko dup**? Jak być bogatym z klasą?

Jeżeli jesteś przedsiębiorcą, osobą pełną pasji i wiary w swoje możliwości to pewnie zaraz przeczytasz swoją skróconą autobiografię. Jeżeli jesteś na przysłowiowym rozdrożu i chcesz zmienić swój status społeczny, to usiądź i trzymaj się mocno, ponieważ czeka na ciebie kilka twardych faktów.

Sukces - nie dla wszystkich!

Po pierwsze, sukces wymaga kontekstu i lubi być głośny! Dla jednych sukcesem będzie fakt, że znaleźli pracę, zrzucili parę kilogramów lub wygrali kilka złotych na loterii. Nie odbierajcie tego źle, to bardzo ważne cieszyć się z drobnych rzeczy. Natomiast nic, co wartościowe, nie przychodzi łatwo. Przykład? O Twoim szczupłym brzuchu nie napiszą książki no, chyba że napiszesz ją sam.

Jeżeli pracujesz nad jakimś projektem, produktem lub innowacyjną usługą to przygotuj się na to, że cały świat będzie miał to totalnie w d****!

Ego, twój osobisty problem

Natura ludzka potrafi być piękna, skłonna do szlachetnych poświęceń, ale też niezwykle brutalna i wyrachowana. Dzieje się tak m.in. dlatego, że mamy świadomość, którą możemy stale rozwijać i pielęgnować lub zwyczajnie ją zignorować. Największe frustracje biorą się z braku zainteresowania lub zrozumienia. Ludzi nie interesuje Twój sukces. Ba! Tak naprawdę można stwierdzić, że trochę im przeszkadza. Na pierwszym miejscu jest zaspokojenie własnych potrzeb. To dobrze i źle. Z jednej strony gwarantuje to rozwój i przeżycie jednostki. Niestety bardzo często zatracamy się we własnym ego, wypłukujemy się z empatii i chęci pomocy innym. Nic dziwnego, że wykreował się wizerunek bogatego dup**. Prawdziwy sukces to ciężka droga, podczas której wykonasz setki zadań, zaryzykujesz wszystko, upadniesz wiele razy, ale na końcu wstaniesz!

Oferuj usługi, ale nie bądź sługusem!

Bardzo często zdarza się, że patrzymy na ludzi sukcesu spod byka. Przeszkadza nam to, jak się zachowują, jakimi autami jeżdżą, co noszą i jak się wypowiadają. Znacie ten kawał o Jasiu, który na pytanie "kim chcesz być?", odpowiada: "skur**synem!"? "Ale Jasiu, dlaczego?" - pyta nauczycielka. Bo tatuś ciągle powtarza "Patrz! jaki ten skur**syn ma auto, patrz! jaki ma zegarek!". No i właśnie... działa to w dwie strony. Zdarza się, że ludzie majętni zachowują się tak, jakby byli niezniszczalni i nietykalni. Na palcach jednej ręki policzysz bogatych ludzi, którzy mogliby być przykładem dla Twoich dzieci. Jeżeli dorobiłeś się wielkich pieniędzy, to pamiętaj skąd pochodzisz, czy chodziło Ci tylko o kasę i co chciałeś osiągnąć na samym początku? Nie bądź też sługusem w pogoni za bogactwem! Ten scenariusz kończy się tylko w jeden sposób... ty charujesz, a klienci są szczęśliwi!

"Kasa" lubi słabe charaktery

Podobnie jak alkohol, pieniądze pokazują kontrasty, koloryzują kompleksy i sprawiają, że się troszeczkę zatracamy w krzywym zwierciadle. Na pewno znacie ludzi, którzy szybko zapomnieli o Was, kiedy odnieśli sukces. Nie chodzi tu o pomoc finansową, tylko przysłowiowe spotkanie na kawę lub szczere "Co tam u Ciebie?". Zapamiętaj ludzi, którzy są przy Tobie w czasach kryzysu, a omijaj tych z uśmiechem na chwilę.

Udało Ci się? Uważaj! Nadchodzi gorycz!

Jeżeli wybrałeś o wiele trudniejszą drogę, czyli rozwój osobisty, ciężką pracę i poświęcenie to masz pewną przewagę, ale nie ominą Cię przykrości. Kiedy przyjdzie sukces, powinno być Ci łatwiej dostrzec prawdziwe wartości, rodzinę i przyjaciół, chociaż wielu z nich niesłusznie Cię oceni. To prawda, że za pieniądze kupisz praktycznie wszystko, ale pamiętaj, że lojalność nie ma metki! Nie bez powodu świat sławy jest wybrukowany intrygami i fałszem.

Jak być więc bogatym z klasą? Doceniaj małe sukcesy mniejszych od siebie, bądź szczery, bądź dżentelmenem lub prawdziwą damą, dziel się doświadczeniem, dawaj szansę lepszym i słabszym od siebie i pamiętaj o swojej pasji, a pieniądze będą pojawiać się same!


Hashtag #ślub, czyli jak zorganizować wyjątkową uroczystość?


photo credit: Malachite Meadow

Młodzi Polacy organizację ślubu i wesela zaczynają od… Instagrama. Podglądają rozwiązania lokalne i globalne i marzą o tym, aby je przenieść na grunt swojej uroczystości. Bo przecież ślub i wesele w założeniu ma się raz w życiu, więc musi być idealnie. Jak na Insta! Jednak czy śluby i wesela idealne są możliwe? Kiedyś odpowiadałam: oczywiście, że tak! Dzisiaj mając 15 lat doświadczenia i 350 projektów za sobą, odpowiadam: nie! Ideał to mrzonka, ale możemy zrobić naprawdę wiele, aby było absolutnie wyjątkowo i przepięknie.

#instawedding - 8,9 mln postów

Jeśli czegoś nie ma na Instagramie, to nie istnieje. Młode pary, rozpoczynające organizację swojego ślubu i wesela kupują oczami. Liczy się dobre zdjęcie, atrakcyjna wizualnie oferta, a także szybkość i krótki czas reakcji oraz jak najbardziej zwięzła forma komunikacji. Instagram zwiększa ich apetyt, ale jednocześnie bywa źródłem frustracji. Nie każdy może sobie pozwolić na przepych na miarę influencerki z Dubaju. Nie każda Panna Młoda będzie na zdjęciach wyglądać jak zawodowa modelka. I co mnie bardzo zaskakuje, wciąż nie każdy ma świadomość, że zdjęcia w kolorowych magazynach, jak i w mediach społecznościowych, są retuszowane. Filtry, maski i zdolni graficy potrafią czynić cuda i znacząco podkolorować rzeczywistość.
Instagram zmusza do porównań. Czasami mam ochotę powiedzieć narzeczonym: wyłączcie Instagrama, popatrzcie na swój świat, popatrzcie sobie w oczy i dogadajcie się ze sobą. Jakie macie oczekiwania i co daje Wam radość? Instagram to fantastyczna baza inspiracji bez wychodzenia z domu. Można podejrzeć cały świat, ale widzimy tylko efekt końcowy, często po skutecznym retuszu. Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że dzisiaj w Polsce mamy dostęp do bardzo wysokiej jakości rozwiązań, usług i produktów, które nie odbiegają od tych „światowych”.

W Polsce realizowane są bardzo kreatywne i dopracowane w każdym aspekcie uroczystości. Dzisiaj jesteśmy przykładem dla Francuzów i Włochów.


photo credit: Bujak Studio

#weddingplanner – 12,9 mln postów

Dzisiejsze pary planujące wesela są znacznie bardziej świadome od tych 5, 10 czy 15 lat temu na temat tego, że mogą skorzystać z pomocy profesjonalisty. Jako wedding planner, czy konsultantka ślubna, od 15 lat zajmuję się organizacją, doradzaniem, konsultowaniem, i zarządzaniem całym procesem przygotowań. Kreuję, inspiruję, staram się, aby każdy ślub i wesele było niezapomnianym wydarzeniem. Sensem mojej pracy nie jest organizacja kolejnego eventu. Wkładam całe serce w to, aby każda „moja” para po latach wspominała swój dzień ślubu z prawdziwym wzruszeniem. Ja nie tylko wierzę, ale i wiem, że do tego pożądanego przez niemal wszystkich ideału jest znacznie bliżej z wedding plannerem u boku. Z konsultantami ślubnymi jest jak z szefami kuchni. W Internecie dostępnych jest masa przepisów na wyjątkowe dania, jednak potrzeba doświadczenia i umiejętności, by nawet z jajecznicy uczynić coś wykwintnego.

Imprezy organizowane przez doświadczonych wedding plannerów różnią się od tych organizowanych amatorsko. Płaci się za doświadczenie, wiedzę, czas i gwarancję, że wszystko się powiedzie. W zamian zyskuje się więcej wolnego czasu, stabilnego partnera sprawnie poruszającego się po ślubnym rynku, adwokata własnych interesów, a także w ostatecznym rozrachunku oszczędza się pieniądze na niekonieczne inwestycje. Ślubu nie da się cofnąć lub przewinąć do tyłu. Właśnie tym często kierują się klienci, którzy trafiają do mnie i mojej agencji. Nie chcą „być mądrzy po szkodzie”.


photo credit: Bujak Studio


photo credit: Dominik Cudny

#challenge – 16,6 mln postów

Kocham moją pracę, bo dostarcza mi ona nieustannych wyzwań. Nie pozwala mi „stać w miejscu”. Wciąż poznaję nowych ludzi, muszę być na bieżąco z trendami i potencjalnymi oczekiwaniami moich par. W ostatnim czasie wraz z moimi klientami uwrażliwiam zarówno weselnych gości jak i wykonawców na kwestie środowiskowe. Pary, które planują ślub i wesela najczęściej inspirują się weselami spod szyldu #zerowaste albo #slow, #slowwedding. Moja w tym głowa, by tę ideę w proces przygotowań implementować. Czasem, wymaga to zupełnie nowego podejścia, ale też mnie rozwija.

#love – 1, 7 mld postów

Mówię, że nie ma ślubów i wesel idealnych, bo ich organizacja to nie tylko wybór sukni, szpilek, kwiatów i dekoracji, to także stres, chaos, lęk o finanse, czasem trudne relacje rodzinne, niepewność, trema, kryzys, niezdecydowanie, gniew, strach lub nieporozumienia. Te problemy występują zawsze, różnią się jedynie natężeniem. Poza tym „idealny” dla każdego oznacza coś innego. Dla jednych to idealna lokalizacja, dla innych zachowanie równowagi i dobrych relacji. Ślub to zmiana, wesele to wydarzenie, a dążenie do ideału wiele kosztuje. Kocham śluby, uwielbiam ślubną atmosferę, pomimo ogromnych kosztów związanych z wykonaniem tej pracy, mam ciągle apetyt na więcej. Jakby na to nie spojrzeć, to od 15 lat, kilkakrotnie razy w roku, biorę udział w święcie miłości.

Autor: Katarzyna Gajek

Koenigsegg Jesko Absolut - Szwedzki demon prędkości

Koenigsegg to szwedzka marka założona przez Christiana von Koenigsegga, która od zawsze kojarzyła się z super samochodami. Żyjemy w czasach, w których rozwój technologiczny przekracza kolejne granice, co widać szczególnie na rynku motoryzacyjnym. Niszowe, luksusowe marki ścigają się między sobą w pisaniu kolejnych kart historii, a tym samym biciu kolejnych rekordów. Wielu twierdzi, że od lat tron należy do Bugatti, ale szwedzki producent po raz kolejny udowodnia, że nie śpi. Kiedy 'Super' oznacza za mało, nastaje czas segmentu Hyper Car. Powitajcie Koenigsegg Jesko Absolut.

Cel? Osiąganie nieosiągalnych prędkości

Jesko Absolut to Hyper Car zoptymalizowany tak, aby rozwijać nieprawdopodobne prędkości. Absolut jest zmodyfikowaną wersją Jesko zaprezentowanego kilka miesięcy wcześniej. Każdy element powierzchni w Jesko Absolut został skonstruowany w celu zmniejszenia oporu lub turbulencji wokół pojazdu, no bo czy możemy nadal mówić o samochodzie? To wszystko przekłada się również na zwiększoną stabilność przy dużych prędkościach.

Liczby, które wbijają w fotel... dosłownie!

Podobnie jak standardowy Jesko, Absolut jest napędzany podwójnie turbodoładowanym silnikiem V8 o mocy 1280 KM (1600 KM na benzynie E85). Ciekawostką jest fakt, że jednostka posiada najlżejszy na świecie wał korbowy motoru V8, który waży zaledwie 12,5 kg. Limit obrotów 8500 obr / min. Jednostka wydaje majestatyczny dźwięk. Architekt silnika Koenigsegga, dr Thomas Johansson, zaprojektował również super lekkie korbowody i tłoki, aby przeciwdziałać tendencji do większych wibracji w silnikach płaskich.

Light Speed Transmission, czyli automat szybki jak błyskawica

Przekładnia LST reprezentuje skalę ewolucji niewidzialną od czasu rozwoju nowoczesnej technologii podwójnego sprzęgła na przełomie wieków. Znajdziemy tu dziewięć biegów do przodu i kilka mokrych sprzęgieł wielotarczowych w kompaktowej, ultralekkiej obudowie. Przekładnia jest w stanie zmieniać biegi między dowolnym biegiem przy prędkości bliskiej prędkości światła. Dzieje się tak dzięki jednoczesnemu otwieraniu i zamykaniu sprzęgieł, które sprawiają, że jazda jest tak płynna, że wydaje się, że kierowca i samochód są ze sobą symbiotycznie połączone.

Wygoda i technologiczna perfekcja w jednym

Jesko Absolut oferuje komfort i poziom wygody charakterystyczny dla segmentu Grand Tourer niż surowych maszyn przeznaczonych tylko na tor. Naciśnięcie jednego przycisku na pilocie zdalnego sterowania obsługuje Autoskin, pionierski system otwierania nadwozia, pokazany po raz pierwszy w modelu Regera. Kto nie widział... gwarantujemy, że pozbieracie szczęki z podłogi! Zminiaturyzowana hydraulika, która początkowo została zaprojektowana do obsługi systemów aerodynamicznych, obsługuje drzwi i maski samochodu, umożliwiając prawdziwe bezdotykowe wejście. W środku znajdziemy luksusowe materiały - skóra, alcantara, włókno węglowe, aluminium i szkło.

Prawda, że nadchodzą ekscytujące czasy? Jeżeli wierzyć specyfikacji oraz konstruktorom to Jesko Absolut ma szansę stać się najszybszym samochodem na świecie, a to oznacza przekroczenie bariery 500km/h.

 


Design ARQ Miesiąca - Ewelina Gąska

Ewelina Gąska to taka prawdziwa artystka z krwi i kości. Sama reklamuje się jako multidyscyplinarna projektantka i ilustratorka z Warszawy. Na naszym radarze pojawiła się już bardzo dawno temu. Głównie za sprawą różnorodności jej prac, elastycznego talentu oraz świetnego wyczucia w projektowaniu.

Z wykształcenia jest magistrem sztuki, a przygodę z projektowaniem zaczęła tak naprawdę po studiach. W projektowaniu graficznym używa przede wszystkim komputera, natomiast na początku jej drogi nie było jeszcze tak wielu narzędzi oraz oprogramowania dla tej sztuki, co sprawiło, że na początku swojej kariery musiała wielu rzeczy nauczyć się sama.

Chcesz na kogoś liczyć, licz na siebie!

W jej portfolio znajdziecie wiele projektów, które powstały z inspiracji, pasji i tak naprawdę na własne potrzeby. Dopiero później okazywały się strzałem w dziesiątkę i generowały nowe kontakty i zlecenia.

Wymyślałam sobie zadania i dzięki temu trenowałam i uczyłam się jak łączyć typografię, kolory układy, formy. Wymagało to dużej cierpliwości i dyscypliny. Sprawiało mi to wielką przyjemność i tak jest do dziś

Jednym z pierwszych projektów, na które zwróciliśmy uwagę była seria 'abstraktów'. Kontrastowe i minimalistyczne grafiki, pełne geometrycznych form były tak naprawdę interpretacją słynnych obrazów. Wytrawne oko dostrzeże w nich autoportret Van Gogh'a, Dziewczynę z perłą od Vermeer'a i wiele innych.

Kolejnym przykładem, który zdradza zamiłowanie do neonowych palet to identyfikacja aplikacji 'Fuszki'. Dzięki tej prostej apce, możemy zapisywać i analizować zlecenia, czas oraz stawkę, co pozwala na łatwe określenie własnej stawki godzinowej.

Nie tylko ilustracje

Ta niezwykle zdolna projektantka z Warszawy czuje się świetnie nie tylko w ilustracji czy tradycyjnej formie plakatu. Postanowiliśmy wyróżnić jej sylwetkę, ponieważ wg nas, to właśnie branding pokazuje, jak wiele potrafi. Jeżeli chociaż raz słyszeliście o warszawskiej restauracji LAS na powiślu, to macie przykład numer jeden. Wszystko w wizerunku jest wyważone, czytelne, ale nadal ciekawe. Restauracyjne aple to minimalistyczna typografia i świetne dopasowanie koloru z materiałem. Dzięki takiemu podejściu udało się stworzyć cocktail bar, który kojarzy nam się z przytulną, polską manufakturą.

Warto również wspomnieć, że prace Eweliny są już uznane na całym świecie. Ma za sobą wiele wygranych konkursów graficznych, m.in. srebro i nominację w konkursie Klubu Twórców Reklamy KTR. Jej prace publikowane są w polskich i zagranicznych magazynach o designie m.in.: BranD International Design Magazine, Form Magazine, IdN Magazine. W 2018 spotkaliśmy ją wśród prelegentów na konferencji GrafConf 2018, gdzie mówiła o tym, jak tworzyć kreatywne identyfikacje wizualne. Kolejnym sukcesem jest fakt, że jej prace zdobią pokoje Puro Hotels Kazimierz.

KTR 15'

Po pierwsze duże wyzwanie. Po drugie projekt, który jest prawdziwym pokazem umiejętności w posługiwaniu się kolorem i geometrią. Identyfikacja wizualna 15 edycji konkursu KTR to projekt, do którego sami wracamy raz na jakiś czas. Cicho... nie mówcie Ewelinie! W założeniu komunikacja miała nawiązywać do elementów konkursu oraz opowiadać o zmianach, jakie nastąpiły w obrębie kategorii, nagród i składów jurorskich. Efekt? Realizacja, która szybko stała się jej wizytówką.

Koniecznie odwiedźcie jej social media, a przede wszystkim profile Behance oraz Instagram. Znajdziecie tam mnóstwo inspirującego materiału! Z naszej strony to wszystko, pjona!

BEHANCE
INSTAGRAM

Saltfjorden, Bodø, Norwegia

Północna część Norwegii, hrabstwo Nordland. Znajdująca się poza kołem polarnym, malownicza kraina, której piękno tworzą wcinające się w ląd fjordy. Znajdziemy tu przepiękne górskie widoki, opasane małymi miasteczkami i drogami. Saltfjorden to bezkresne piękno i surowość natury oraz bogactwo morskiej fauny.

PHOTO CREDIT: MAREK KOMISARUK
CAMERA: Nikon d5100


O markach luksusowych, jednorożcach i life balance, czyli wywiad z Agą Smektałą

Pracowała dla LVMH - Moët Hennessy Louis Vuitton w Londynie, Pradze i Warszawie. Jest założycielką marki INZPIREA, oferującej usługi edukacyjne i kreatywne dla biznesu. Zapraszamy do mega inspirującego wywiadu z Agą Smektałą.

Kreatywna praca w luksusowych markach... Czy brand manager jest tzw. Dream Job, czy jest to marketing na najwyższych obrotach?

To jest to dwa w jednym. Marki luksusowe kojarzą się z pięknem, uchodzą za symbol doskonałości w danej branży, a pracownicy są naturalnym reprezentantem marki i często są traktowani jak jej ambasadorowie. Brand manager odpowiada za realizację strategii marki. Jego rolą jest oddać ducha marki we wszystkich działaniach. Przykładowo idzie na ten przysłowiowy bankiet, dobrze się bawi, poznaje interesujące osobistości, rozmawia z klientami. Natomiast trzeba pamiętać, że jest to biznes. Bardzo konkurencyjny i wymagający. Brand manager jednocześnie jest w pracy. Klient patrzy na każdą niedoskonałość, ryskę. Jeżeli kieliszek ma odcisk palca lub szampan nieodpowiednią temperaturę, no to mamy koniec zabawy. Do tego na drugi dzień po bankiecie trzeba wysłać materiały prasowe, rozliczyć budżet, zdiagnozować czy inwestycja była trafna, zastanowić się, co można udoskonalić w przyszłości i porozumieć się w tej kwestii z zespołem. Budujemy pożądany wizerunek marki, ale rachunek zysków i strat spółki musi się zgadzać. To wszystko jest z tyłu głowy. Co więcej, wszystko wokół wymaga od Ciebie perfekcjonizmu, bo marka luksusowa zawsze dąży do doskonałości. Dodatkowo, świat marki, z którą się pracuje, sam w sobie jak tak fascynujący, że często ciężko znaleźć granicę pracy i normalnego życia. Główną nauką, jaką wyniosłam, pracując dla LVMH to jednoczesne myślenie o tym, jak Twoja praca wpływa na pożądanie marki i na zysk dla firmy. Jednocześnie w tym wszystkim musisz zatroszczyć się też o swoje potrzeby, jako managera – o czas na inspirację, odpoczynek, potrzeby Twojego zespołu, czy potrzeby kluczowych klientów, dzięki którym dowozisz wynik na koniec roku. Ten bilans jest z Tobą cały czas.

Czy biorąc odpowiedzialność za wizerunek marki luksusowej trzeba dbać o wizerunek osobisty tak, aby wzbudzał zaufanie? Czy można być brand managerem w kolorowych skarpetach?

Luksus jest zróżnicowany, tyle różnych osób może sobie na niego pozwolić, w tylu różnych miejscach się przejawia - a manager jest tego odzwierciedleniem. Nie ma jednego schematu. Choć zawsze w cenie jest dyskretna elegancja. Najczęściej jednak zależy to po prostu od przełożonego. Istnieją wymagania firmowe, co do stroju, ale są też 'Casual Fridays'. W biurze Moët Hennesy przyjęte jest na przykład, że panowie chodzą w garniturze na spotkania z klientami. Są oczywiście wyjątki. Dobierasz na przykład inny strój, kiedy jedziesz z grupą najlepszych barmanów na Ibizę, a inny, kiedy zabierasz sommelierów na zwiedzanie winnic czy kolację w château w Szampanii. Kiedy pracowałam w Czechach i pewnego dnia założyłam kolorowe trampki do pracy to mój przełożony Jan, który był wrażliwy na punkcie klasycznej elegancji, zwrócił mi uwagę, żebym nie zakładała takich ‘brokatowych jednorożców’ do biura. W oddziale w Warszawie mieliśmy nieco więcej swobody. Dużo zależy od wizji przełożonego.

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że wszyscy jesteśmy wzrokowcami, ale nie wszyscy estetami? Czy można stworzyć profil marki, która zwróci uwagę każdego odbiorcy?

Po pierwsze trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jaka marka chce zwrócić uwagę wszystkich? Czy taką marką jest np. Google? Telefonia komórkowa? Banki?

Banki to na pewno! (śmiech)

No tak (śmiech), ale osobiście nie pracowałam nigdy z klientem, ani nie pamiętam briefu marki, która celowałaby we wszystkich. Patrząc na konkretny przykład, marka Louis Vuitton jest w TOP 20 najbardziej wartościowych marek na świecie, a nadal znajdą się ludzie, którzy jej nie znają. Tu też jest pewna pokora. Trzeba przyjąć do wiadomości, że marka ma wciąż wiele do zrobienia, dąży do tego, aby ładnie przedstawić się kolejnym grupom czy pokoleniom klientów. Kiedy przyjęlibyśmy, że mówimy do wszystkich, to tak naprawdę, nie ma strategii i wszystko się rozjeżdża już na samym początku. Jest też pewien rachunek zysku i strat. Louis Vuitton wprowadzając innowacje np. kolorowe nadruki na kufry czy nawiązując współpracę z marką mody ulicznej Supreme, czy z grą League of Legends naraża swój wizerunek wypracowany u pewnej grupy klientów, ale z drugiej strony, otwiera się na nowych odbiorców. To kwestia świadomych wyborów biznesowych, odwagi i konsekwencji.

Kreatywne myślenie musi często walczyć z ludzkim egocentryzmem. Bardzo często myślimy o czymś, z własnej perspektywy. „To logo kojarzy mi się z ...” lub „To mi się nie podoba”. Jak radzisz sobie z takim podejściem np. podczas burzy mózgów?

Na początku każdej burzy mózgów przypominam o zasadach kreatywnego procesu. Nie będę tutaj odkrywcza, lubię przytaczać metodę kolorowych kapeluszy de Bono. Uwrażliwiam grupę, że każdy z nas może mieć różny styl wypowiedzi. Co innego może uruchamiać naszą wyobraźnię. Możemy włożyć na przykład kapelusz negatywności, kreatywności lub intuicji. Będąc w procesie kreatywnym, powiedzmy pół dnia (tyle często trwa burza mózgów ze mną), musimy pamiętać o otwartości, a czasem wręcz o takiej dziecięcej zabawie. Do tego trzeba stworzyć atmosferę. Pamiętam, że były takie sytuacje, kiedy ktoś otwierał się na spotkaniu, opowiadał o swojej właśnie rodzącej się, pięknej wizji, czyli malował przed nami tego swojego przysłowiowego jednorożca, swój super pomysł i wtedy odzywa się dyrektor finansowy (bez urazy, bo bardzo ich cenię) i kończy dyskusję jak wystrzał spluwy... ‘Nie mamy na to pieniędzy, to jest totalnie bezsensu’. Wszystkie uwagi są cenne, ale trzeba dobrać uwagi odpowiednio do etapu procesu kreatywnego. Nie zabijajmy pomysłów-jednorożców. Zwariowane i niemożliwe pomysły mogą stać się źródłem unikalnej przewagi konkurencyjnej firmy. W procesie kreatywnym trzeba zarządzić nie tylko pomysłami, ale też emocjami. Tu nieodzowna jest empatia. Czasami, jak emocje są duże, uczestnicy burzy mózgów mogą się pokłócić i to jest moim zdaniem niepotrzebne.

Czy estetyzm wygrywa zawsze, czy dopuszcza się promocję pewnego rodzaju brzydoty?

Nie pamiętam dokładnych statystyk, ale badania jasno mówią, że ufamy bardziej ludziom atrakcyjnym, o regularnych rysach twarzy. Nasz wzrok przyciąga piękno i estetyzm. Przykładowo, stare i obskurne budynki padają częściej ofiarą wandalizmu. Polecam brytyjski dokument „Why beauty matters” prowadzony przez filozofa Rogera Scrutona. Z drugiej strony jest też widoczny trend w świecie luksusu na promowanie pewnego rodzaju brzydoty, na szokowanie niekonwencjonalnymi połączeniami. Ja tego osobiście nie oceniam, czy to jest dobre, czy nie, ale z takich głośnych przykładów mamy współpracę Balenciagi z Crocs’ami. Z naszego polskiego podwórka przychodzi mi do głowy ostatnia kampania klapek Kubota, w której występują lifestylowi incluencerzy. To się wzięło stąd, żeby pokazać konsumentów jako normalnych ludzi, a nie wyidealizowanych modeli. Konsumenci chcą być akceptowani tacy, jakimi są. Chodzi o autentyczność, a także o to, że marki chcą jawić się jako wspierające różnorodność i inkluzywność. Twierdzi się nawet, że „New exclusivity is inclusivity”, czyli pokazujemy, że dana marka luksusowa może być dla każdego. To oczywiście nie wynika z samego idealizmu marki, ale z analizy potrzeb rynku i z kalkulacji biznesowej.

Z perspektywy designerów przychodzi nam teraz na myśl najnowszy i najdroższy Iphone Pro, który ma z tyłu wystającą ‘wyspę’ z trzema obiektywami ułożonymi bez ładu i składu. Zupełnie nie w stylu Apple

Nie widziałam tego produktu. I myślicie, że dlaczego to zrobili? To było zamierzone, czy raczej „błąd w sztuce”? (śmiech), bo wiecie, pomyłki się zdarzają najlepszym.

Kolejny przykład, o którym pisaliśmy to Cybertruck Tesli. Dlaczego wygląda tak, jak wygląda? Jest kanciasta, jest brzydka. Śmialiśmy się, że wszyscy rysowaliśmy ją w zeszytach za dzieciaka

No widzicie, tutaj może być jakaś super głęboka analiza – może patrzenie na bryłę tego auta ma nam przypominać o naszych dziecięcych chwilach? To wszystko, co przełamuje bariery i jest wyjątkowe, tak naprawdę w nas siedzi, tylko trzeba to znaleźć.

Duża część naszych czytelników to młodzi przedsiębiorcy i esteci interesujący się szeroko pojętym wzornictwem. Czy uważasz, że można rozkręcić biznes bez identyfikacji i przemyślanej komunikacji?

Cokolwiek powiesz o swojej firmie, to tak naprawdę już budujesz jej tożsamość. Rozumiem, że część przedsiębiorców odsuwa się od marketingu, bo kojarzy się on im z nabijaniem ludzi w butelkę. Fajnie byłoby to odczarować. Moje odczucia są zupełnie odwrotne. Marketing to dla mnie cały proces tworzenia autentycznej wartości i budowania aury pozytywnych emocje wokół marki. To jednoczesne dbanie o potrzeby firmy i klientów. Można działać bez strategii, tylko pytanie, po co sobie to robić? Za każdym razem będziesz opowiadał klientowi coś innego? Jak zatrudnisz pracownika, to pozostawisz go samemu sobie, żeby domyślał się, o co Ci chodzi? Dużo lepiej poukładać sobie te procesy w firmie, zastanowić się jak się komunikować ze swoimi odbiorcami, bo to zwyczajnie ułatwia nam życie.

Kiedyś branding kojarzył się z dużymi korporacjami, dzisiaj dobra komunikacja leży często u podstaw mikroprzedsiębiorstw. Czy to samo dotyczy marek osobowych?

Marki osobowe lub po prostu znani ludzie np. na Instagramie... nie mają logo, być może część z nich posiada strategię marki, ale nie widzimy tego. Tak więc jest marka, zarabia pieniądze, a jej tożsamość to tak naprawdę charakter i działania danej osoby. Tutaj znowu wracamy do tematu zaufania. Jeżeli ufamy bardziej atrakcyjnym osobom, to podobnie będzie w przypadku produktu lub usługi. Ktoś widzi estetyczną ulotkę, przejrzystą stronę www lub kartę menu, to czuje się w dobrych rękach, nawet podświadomie. A tym bardziej wymagający i świadomy konsument, na pewno doceni, że ktoś poświęcił czas na funkcjonalny czy estetyczny „brand experience”. Zobaczcie też, jak my na siebie trafiliśmy. Zobaczyłam fajną nazwę The ARQ w połączeniu z intrygującym obrazem na Faceboku i dzisiaj sobie rozmawiamy. Dlaczego sobie odbierać tę możliwość komunikacji?

W swojej działalności mówisz dużo o samorozwoju i duchowości. Patrząc na biznes i konkurencyjność rynku, uważasz, że osoby niedbające o life balance są skazane na depresję i pracoholizm? Czy wręcz przeciwnie, będą tygrysem sprzedaży i dojdą po trupach do celu?

Pytanie, jaki świat chcemy tworzyć i w jakim żyć? Osobiście nie chciałabym żyć w świecie pełnym piranii, dlatego tworzę sobie taki obraz… jestem tym jednorożcem, na polanie są też inne jednorożce, zróbmy coś fajnego razem (śmiech). Warto dbać o bogactwo zewnętrzne i wewnętrzne i wg mnie te rzeczy się nie wykluczają. Czasem duchowość może oznaczać patrzenie z zachwytem w chmury czy delektowaniem się aromatem kawy. To jest moment, który sobie celebrujemy i jest nasz…

A nie litr kawy na wynos i biegiem przez miasto…

Tak… (śmiech), zimna kawa i potem dwa energy-drinki. Są takie dni, jasne, ale czy chcę tak żyć codziennie? Widać trend na slow life. Samorozwój, joga, mindfulness, to wszystko się dzisiaj rozwija. Biznes jogi jest wart ponad 80 mld dolarów, biznes medytacji ponad 1 mld dolarów. To nie są już niszowe cyfry, a coraz wyraźniejsza potrzeba ludzka. Świadome wybory przedsiębiorcy i konsumenta wynikają z autorefleksji. Więc potrzebny jest nam ten oddech. Na odpoczynek, na pozbieranie myśli, na nic-nie-robienie. Najlepsze pomysły przychodzą często, kiedy odpoczywamy np. podczas spaceru lub pod prysznicem.

Młodzi przedsiębiorcy sami wpadają w taki niezdrowy lęk, przed odrzuceniem lub odmową. Zaniżają wartość swojej pracy, tylko po to, żeby ją wykonać. Co o tym sądzisz?

Rozumiem strach przed utratą zlecenia. Też miewam takie dylematy, ale wychodzę z założenia, że na koniec dnia mój najważniejszy deal to deal ze samą sobą. Jeżeli oferowałabym usługę, której cena w moim odczuciu z góry jest poniżej oferowanej przeze mnie wartości, to odbierałabym moc już na starcie. Nie miałabym zapału, aby ją całą sobą polecać i promować. Nie miałabym cierpliwości dla klienta, aby wysłuchać dodatkowych uwag. Twój błysk w oku, twoja energia poświęcona w komunikację z klientem – to musi być część cennika. Kalkulujmy cenę pełną i wierzmy w to, co oferujemy światu. Uczmy się też jak komunikować zalety naszej marki. Najważniejsze jest uświadomić sobie, na jakie potrzeby klienta odpowiada Twój produkt czy usługa – potrzeby racjonalne i emocjonalne. Biznes to nie jest prosta gra, ale zarazem jest bardzo fascynująca. Szczególnie na początku takiej drogi przedsiębiorcy okazuje się, że musimy wykonywać wiele funkcji naraz: być twórcą produktu, marketingowcem, sprzedażowcem, finansistą itd.

Często powtarzamy przedsiębiorcom, że najczęściej sami rzucają sobie te kłody pod nogi. Nie potrafią wycenić swojej pracy, pytają o to innych, a wystarczy zapytać siebie. Jak, w takim razie, prawidłowo wycenić usługi lub produkt?

Tutaj są dwa aspekty, po pierwsze cena jest nośnikiem wizerunku. W momencie, kiedy damy za niską cenę, to nie oznacza, że sprzedamy więcej. Pojawią się podejrzenia… super wypasiony pokój dla dwojga za 20 zł na dobę? No coś tu nie gra. Kiedy ktoś mi obiecuje złote góry w niskiej cenie, no to natychmiast mam obawy, że ta osoba nie wie, co sprzedaje i że mnie zawiedzie. Po drugie... w negocjacjach, wbrew utartym przekonaniom, częściej wygrywa ten, który pierwszy poda cenę. Jesteśmy ludźmi, chodzi o to, żeby się dogadać i robić fajne rzeczy. Zadowolony kontrahent to może być ambasador Twojej marki na całe życie.

Czy możesz powiedzieć naszym czytelnikom, jak radzisz sobie z krytyką? Jak najlepiej radzić sobie z ludźmi, którzy krytykują pracę, nie zdając sobie sprawy ile energii i czasu ona pochłania?

Moja przyjaciółka zdradziła mi mega fajny patent. Jest taki mechanizm psychologiczny. Wyobraź sobie, że ktoś mi mówi “Luksus? Co ty w ogóle Aga promujesz? Jakieś tandetne torebki?” i teraz… mamy takiej osobie tłumaczyć, czym jest luksus lub jak wygląda nasza praca? Okazuje się, że to są ludzie, którzy szukają po prostu pewnego rodzaju kontaktu z nami, bo przecież wybrali właśnie nas, żeby rzucić nam tą obelgą w twarz (śmiech)... Wystarczy, że odwrócimy to o 180 stopni i np. zapytamy… ale dlaczego tak uważasz? Co się wydarzyło, że masz taką opinię? Zamiast bronić naszego świata i się tłumaczyć, warto ich pociągnąć za język do opowiedzenia własnej historii i zauważyć, że jest to szansa na poznanie się.

Czyli warto być otwartym, nawet w tych nieprzyjemnych sytuacjach?

Dbając o mój osobisty wellbeing, wybieram, aby być otwartą i nie unosić się zbyt szybko. Ale to też nie znaczy, że mam poświęcać swój czas na dyskusje z każdym. Priorytety! Jeszcze jedna rzecz przychodzi mi do głowy... Jak często komplementujemy samych siebie? Jak wyglądają dialogi w naszej głowie? Ile razy dziennie celebrujemy sukcesy, a ile myślimy o problemach? Nie dziwmy się, że czasami opinie innych są szorstkie lub nieprzemyślane, bo Ci ludzie rozmawiają tak sami ze sobą. Co więcej, my sami ze sobą tak często rozmawiamy. Wydaje mi się, że już samo umiejętne posługiwanie się słowem jest już pewnego rodzaju wyższą wrażliwością.

Gdybyś mogła jeszcze opowiedzieć nam o swoim wykładzie „Zarządzanie marką luksusową”, który odbędzie się 25 marca na SGH w Warszawie. Dla kogo jest ten wykład? Czy jest to jakaś wewnętrzna potrzeba?

Wykład jest dla firm i osób, które chcą inspirować się podejściem marek luksusowych w budowaniu biznesu (np. zyskownością czy marketingiem emocji) lub dla tych, którzy chcą poznać bliżej środowisko marek luksusowych, aby odnosić w nim sukcesy jako pracownik czy kontrahent. Pomysł na wykład wziął się z rozmów z klientami. Zauważyłam, że samo doradztwo to za mało. Długofalowe zmiany wymagają rozwoju biznesowej wyobraźni, m.in. poprzez edukację Szkoła ‘dobrych procesów’, którą wyniosłam z pracy z LVMH, jest tak obszerna, nie jestem w stanie przekazać tej wiedzy, każdemu z osobna. Klienci na spotkaniu często szukają inspiracji i edukacji, potrzebują pomocy w ustrukturyzowaniu ich biznesowego wyzwania. Wykład to esencja inspirującej wiedzy w pigułce. To także szacunek dla mojego czasu. Klienci zawsze mają szereg pytań. Ciężko czasami odmówić klientowi odpowiedzi. Ale pamiętajmy też, że wiedza jest naszym produktem. Nie mogę jej rozdawać bez limitów. Dzięki wykładom, czy warsztatom, mogę ją klientom przekazać na partnerskich zasadach. Kolejnym krokiem jest kurs on line. Jest już gotowy. Ma 90 minut, a jego główny trzon to ćwiczenia-pytania dla Uczestnika. Jest teraz w fazie testów. Pierwsi recenzenci są zachwyceni, co dobrze wróży. Osoby zainteresowane zachęcam do śledzenia Ambasady Inspiracji na Facebooku i Instagramie.

Agnieszko dziękujemy Ci bardzo za spotkanie i czas...

A ja dziękuje za wysokoenergetyczną rozmowę.

BILETY NA WYKŁAD AGI