Botanista Cocktail Bar – Powrót do natury!

Kultura picia koktajli w Polsce przeżywa obecnie nieMały renesans. Branża ślubna wypromowała zawodowych barmanów, specjalistów od pokazów flair i dobrej zabawy, ale z czym kojarzy Wam się słowo koktajl? Z drinkiem? Z bólem głowy? Niestety wielu nam kojarzy się z palemką, słodkimi syropami, sokami z hurtowni i wykręconą twarzą.

Zgadnijcie, jak mocno wryło nas w ziemię, kiedy odkryliśmy pierwszy zielonogórski Cocktail Bar Botanista. Wydawałoby się, że o dobrych markach wiemy już to i owo, aczkolwiek po raz kolejny spotkało nas pozytywne zaskoczenie. Botanista to zdecydowany powrót do korzeni zawodowego barmaństwa oraz kultury picia koktajli.

Naturalność na pierwszym miejscu!

Cofnijmy się na chwilę w czasie. Przed wojną, Polska była pięknym i bardzo otwartym krajem. Austriacy przyjeżdżali na kawę do Warszawy, a barmaństwo była na bardzo wysokim poziomie. Niestety kolejne dziesięciolecia i komuna sprawiła, że sztuka barmańska oznaczała tyle, co pseudo drinki i tanie koktajle. Zawód barmana zatracił naturalność, z której zasłynął, a tym samym, cały polot. Na szczęście powolutku wracamy do korzeni.

Botanista Cocktail Bar to coś więcej niż miejsce! Chodzi o doświadczenie i podejście do nas, wymagających klientów – odkrywców!

Ludzi znudzonych ‘whisky z kolom’ i wściekłymi psami’. Oczywiście w menu znajdziemy autorskie koktajle i wyśmienite klasyki, jak Pinacolada czy Vesper martini, ale warto się zagłębić w samą ideę lokalu.

Nazwa Botanista pochodzi od słowa Botanicals, czyli naturalnej esencji pochodzącej z roślin i przypraw, stosowanych w branży kosmetycznej oraz przy produkcji uwaga… ginu! Tak! To właśnie gin ugina półki w zielonogórskim cocktail barze, a założyciele nie ukrywają swojej fascynacji tym trunkiem… no i ananasami 😉

Po drugie… ludzie!

Wystrój jest piękny, a lokal jest pełen zieleni i naturalnych akcentów. Botanista to stosunkowo niewielki bar, ale właśnie w tym tkwi jego urok. Stoliki noszą nazwy najsłynniejszych koktajli w historii, a miejsca przy barze są zawsze oblegane. Nie dlatego, że to miejsce na użalanie się nad sobą, ale dlatego, że ekipa tworząca to miejsce jest wyjątkowa.

Ludzie stojący za barem to czysta energia, uśmiech i profesjonalizm. Od pierwszej chwili mamy wrażenie, ze spotykamy swoich starych przyjaciół

To jest właśnie sekret dobrego baru, restauracji lub pub’u. Ludzie! To do nich mamy numer w telefonie, to z nimi rozmawiamy i z nimi żartujemy i to dla nich wracamy.

Koktajle na najwyższym poziomie

Oczywiście pyszne, wyważone, świetnie skomponowane i pięknie podane. W każdej pozycji widać pasję i zaangażowanie ludzi za barem. Zdecydowanie warto pochylić się nad autorską kartą, ponieważ założyciele baru to doświadczeni barmani z wieloletnim doświadczeniem. Wszystkie syropy, cordiały, infuzje i maceraty tworzone są na miejscu z naturalnych i świeżych składników. To właśnie dlatego wypijesz tu najlepszy Sour w mieście, rozsmakujesz się w prawdziwej Pinacoladzie i spróbujesz jednego z najlepszych przepisów na Penicillin Cocktail. Odwiedziliśmy to miejsce już kilka razy i nasze Top 5 wygląda następująco:

1. Mary Pickford
Absolutna klasyka. Zrównoważony, wytrawny, a zarazem słodki. Podawany w pięknej, klasycznej szampanówce.

2. Mango Paradise (koktajl autorski)
Orzeźwiający, z delikatną pianką, idealna propozycja na początek!

3. Chic Fizz (koktajl autorski)
Mocno schłodzony, świeży, aromatyczny – można pić bez końca!

4. Pinacolada
Klasyczna pozycja, która w naturalnym wydaniu pokazuje przepaść pomiędzy amatorami, a zawodowcami. Zdecydowanie najlepsza Pinacolada, jaką mieliśmy okazję spróbować!

5. Panama (koktajl autorski)
Coś dla fanów słodyczy, ale tej w wydaniu premium. Koktajl świetnie zbalansowany, tak naprawdę lekki, zwieńczony kulką Rafaello. Niebo!

Jeżeli jesteście z Zielonej Góry lub okolic to koniecznie zróbcie sobie rezerwacje. Zróbcie sobie prezent i odkryjcie kulturę picia koktajli. Znajdziecie tu wspaniałych ludzi, którzy sprawią, że zapomnicie o nudzie i bólu głowy na drugi dzień.