Wyzysk, anarchia i terror, czyli reportaż ,,Potosí. Góra, która zjada ludzi’’

Boliwia. Kraj znany z przepięknych krajobrazów oraz najdzikszego święta religijnego – Boliwijskiego Karnawału Oruro – kultywowanego już od ponad 2000 lat. Mimo że byłe Imperium Inków ma turystom do zaoferowania naprawdę wiele, jest to jeden z najrzadziej odwiedzanych krajów w Ameryce Południowej. Boliwijczycy – znani ze swojego braku gościnności – dzień w dzień mierzą się z osobistym dramatem, zbadanym z bliska przez hiszpańskiego reportera, Andera Izagirre. Choć ,,Potosí. Góra, która zjada ludzi’’ opowiada o tytułowym mieście, a nie o całym kraju, czytelnik znajdzie tu wiele faktów historycznych, o których zapewne nie uczył się na lekcjach historii.

,,Człowiek, który nie jest w stanie walczyć o własne prawa, wart jest więcej niż tona srebra, natomiast kraj niepotrafiący dbać o własne interesy – niewspółmiernie więcej’’

Tam gdzie dorabiają się korporacje, giną ludzie

Izagirre na kartach swojej książki – notabene laureatki tegorocznej Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego – przenosi nas na moment do XVI wieku, gdy w boliwijskich Andach działała kopalnia srebra – Cerro Rico de Potosí – finansowana głównie przez Imperium Hiszpańskie. Z biegiem lat w obszarze okalającym kopalnię powstało miasto o wiele większe od – choćby – ówczesnego Londynu. Z historii wynika, że podczas gdy kolonialiści opływali w bogactwa, mieszkańcy stali się niewolnikami we własnym kraju. Współcześnie Potosí nazywane jest ,,piekłem na ziemi’’, gdzie człowiek słabnie podczas zwykłego marszu. Powietrze w tej części globu nasycone jest metalami ciężkimi i pyłem do tego stopnia, że miejscowa ludność cierpi na różnego rodzaju schorzenia, ślepnie i powoli się dusi. Zachód odwraca oczy, a zyski uświęcają wszelkie środki. W wyniku zachłannej eksploatacji góra w której mieści się kopalnia, ulega coraz większej degradacji. ,,Potosí. Góra, która zjada ludzi’’ to komentarz do następstw liberalizacji gospodarczej Południa.

Sercem tej historii – oprócz innych bohaterów – jest czternastoletnia Alicja, mieszkająca w domu z suszonej cegły, gdzie jedną ze ścian zdobi plakat z podobizną małej syrenki. Mimo że nastolatka jest jeszcze dzieckiem, podejmuje – ze względu na dramatyczną sytuację materialną matki – pracę w miejscowej kopalni. Zarabia mało, pracuje ponad własne siły. Jako pracownik nie posiada żadnych praw, a dla zagranicznych biznesmenów stanowi jedynie tanią siłą roboczą.

Zachód odwraca wzrok

Autor w swoim reportażu wyłożył nam historię Boliwii nie bez powodu. Dzieje tego kraju zataczają koło – w przeszłości ludność targana była wyzyskiem ze strony kolonialistów i konkwistadorów, a obecnie ten sam zabieg stosowany jest przez globalne korporacje, wspierane – o zgrozo – przez polityków i Kościół. Taki stan rzeczy nie mógł pociągnąć za sobą niczego innego, jak anarchia, bezprawie i agresja. Dziś rozboje, przemoc domowa oraz gwałty na kobietach i osobach nieletnich to dla Boliwii bolesna rzeczywistość. Swoje frustracje pracownicy kopalni przenoszą do domów, gdzie za zamkniętymi drzwiami rozgrywają się życiowe tragedie. Głównymi poszkodowanymi są – jak zwykle – kobiety i dzieci. Rząd odwraca wzrok, wyzysk trwa. Czy się zakończy? Choć nikt nie jest w stanie przewidzieć finału tej wstrząsającej opowieści, reportaż ,,Potosí. Góra, która zjada ludzi’’ jest istotnym krokiem do zapoznania zachodnich społeczności z problemem, o którym się nie mówi. Boliwia jest w końcu tak daleko, prawda?

autor: Aleksandra Kucza