Wojna na fajerwerki, skąd pochodzi kultura sztucznych ogni?

Wszyscy kochamy na nie patrzeć z podziwem, a niektórzy lubią zwyczajnie puścić parę „stów” w niebo na znak radości. Natomiast coraz częściej fajerwerki stają się tematem sporów i kłótni, kiedy mówi się o bezpieczeństwie, zabawie i czworonogach. Skąd pochodzi kultura sztucznych ogni i jak zmieniała się przez lata?

To z Chin Pane’

Pierwsze wzmianki możemy znaleźć już 200 lat p.n.e. w czasach dynastii Han w Chinach, kiedy to prażone bambusy odstraszały złe duchy. Sztuczne ognie towarzyszyły również przy modlitwach o pomyślność. Jednak te najbardziej zbliżone do dzisiejszych fajerwerków były wykorzystywane w celach bojowych. Ich zadaniem był pokaz siły oraz skuteczne odstraszanie przeciwnika, który często był przekonany, że ma do czynienia z magią. Pamiętacie powiedzenie „chińskie sztuczki”? Hue hue… Nic dziwnego, że do dziś Chiny są największych producentem fajerwerków na świecie.

Dwory cesarskie i polska szlachta.

Najczęściej fajerwerki stosowano jednak w celach rozrywkowych na dworach cesarskich Chin. Pierwsze zorganizowane pokazy odbywały się już w XII wieku. W racach używano najczęściej zwykłego prochu. Podobnie było też u nas. Pokazy fajerwerków stały się szybko popularne wśród szlachty polskiej. Stanowiły atrakcję wielu publicznych zabaw, wesel, świąt państwowych oraz rocznic wielkich bitew. Łukasz Górnicki, sekretarz i bibliotekarz króla Zygmunta II Augusta, wspomina wystrzały rac, huk strzelb oraz sztuczne ognie nad Wilnem, kiedy urodził się Zygmunt III Waza.

Na szczęście i niezgodę

Do dziś organizuje się pokazy sztucznych ogni i fajerwerków z okazji Sylwestra, wesel oraz imprez okolicznościowych. Nasza świadomość na ten temat też jest dużo większa, dlatego też zdania są często podzielone. Ich dostępność jest o wiele większa, a wybór ogromny, a to niestety zwiększa też liczbę nieszczęśliwych wypadków.

Ponieważ nie każdy zna umiar, często zdarza się, że symbol szczęścia i pomyślności staje się kością niezgody

Wielu z nas ma w domu czworonogi, ale czy pamiętamy, że wiele osób pozostających w domach ma również małe dzieci? Psy i koty nie reagują dobrze na spontaniczne wybuchy i rozbłyski, ponieważ nie wiedzą, co się dzieje. Przechodzą w tryb przetrwania, czyli ogromnego stresu. Z dziećmi bywa różnie. Niektóre reagują płaczem, inne wręcz zasypiają jak przy kołysance.

Złoty środek

Nad czym warto się zastanowić? Nad rozsądkiem. Znacie żart „Na pierścionek nie miał, a w Sylwestra strzelał”? Najczęściej to właśnie dorośli wpadają w jakiś niezrozumiały amok, kiedy puszczają kolejne race. W tym czasie dzieci zamiast uśmiechów stoją w zadumie pt. „Co się dzieje z ojcem?”. Jeżeli nasza świadomość rośnie, to może warto sztuczne ognie podziwiać na zorganizowanych pokazach, a w domach cieszyć się zimnymi ogniami? Strzelać też polecamy z korków od dobrego Prosecco albo hiszpańskiej Cavy. Dzieci i czworonogi będą spokojniejsze, a kultury nam od tego nie ubędzie.