„The Crown” – warto czekać na kolejny sezon?

Wielu mogłoby pomyśleć, że serial z historią w tle zyska uwagę tylko tych widzów, których zainteresowania ściśle wiążą się  z  tematyką historyczną. „The Crown” to serial przede wszystkim dla tych, którzy o historii rodu Windsorów wiedzą niewiele lub nie wiedzą kompletnie nic.

Dzieje się tak dlatego, że każdy z odcinków niemal przelatuje widzowi przez palce i nim się obejrzymy, już kończymy sezon. Wiedzę na temat faktów i postaci historycznych przyswajamy wręcz niezauważalnie i mało tego, chcemy wiedzieć więcej. W kwestii zgodności serialu z rzeczywistością twórcy są jednogłośni – produkcja to przede wszystkim rozrywka, a więc niektóre wydarzenia pokazane zostały inaczej. Drobne różnice dostrzegli przede wszystkim członkowie rodziny królewskiej, którzy również oglądają ,,The Crown”. I choć nie wszyscy są fanami serialowej odsłony ich życia, zdają sobie sprawę, że odwzorowanie tak rozległego tematu w skali 1:1, jest po prostu niemożliwe.

NA BOGATO!

Mimo drobnych różnic, twórcy serialu zadbali o to, aby informacje w nim zawarte, jak najdokładniej opisały zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Ta produkcja to przede wszystkim długie wywiady prowadzone ze świadkami konkretnych wydarzeń, a także detale i precyzja. Mało tego, ,,Korona” to wysokobudżetowa lekcja historii i trzeba przyznać, że każdy przeznaczony na nią funt został dobrze wykorzystany (tu warto wspomnieć, że pierwsze dwa sezony kosztowały około 100 milionów funtów) – wnętrza, stroje (a szczególnie czasochłonna suknia ślubna Diany), klimat i dobra gra aktorska, najlepiej obrazują wysiłek całej ekipy, która dba o znakomity PR serialu.

Korona jest kobietą

Nowy sezon, który ukazał się na Netflixie w listopadzie tego roku, zdominowany jest przez kobiety. Opowieścią dalej rządzi nikt inny jak Elżbieta II (Olivia Colman), ale uwaga widza skupia się również na pierwszej brytyjskiej premier, Margaret Thatcher (Gillian Anderson) oraz młodziutkiej Dianie Spencer (Emma Corrin), która staje się nie tylko nową członkinią rodziny królewskiej, ale również ,,królową serc”.

Żelazna Dama

Kreując postać Thatcher (wyróżniającej się w polityce z uwagi na swoją płeć, a także rekordowo długą kadencję, która liczyła jedenaście lat), twórcy skupili się nie tylko na aspekcie politycznym, ale przede wszystkim na aspekcie ludzkim, ukazując ją jako żonę, matkę i kobietę, a warto wspomnieć, że ukazani w serialu polityczni poprzednicy Margaret, a więc Winston Churchill czy Harold Macmillan, przedstawieni zostali o wiele skromniej.

Z jednej strony widzimy ,,Żelazną Damę” w roli twardej szefowej politycznej bandy, nieugiętej i błyskotliwej. Z drugiej – stereotypowej kobiety, z chęcią poddającej się utartej roli matki i żony. Ponadto ,,The Crown” ukazuje relację królowej i premier, która była dość zawiła i delikatnie mówiąc – zimna.

Księżna Diana

Lady Di z kolei poznajemy jako młodą dziewczynę, wynajmującą mieszkanie wraz z przyjaciółkami. Na jej drodze staje książę Karol, który skończył już trzydzieści lat i czując presję ze strony rodziny, musi znaleźć żonę. Gdy dziedzic korony zaczyna interesować się Dianą, tej wydaje się, że to piękny, bajkowy sen. Niestety, jak wiemy z różnego rodzaju biografii, związek ten nie był usłany różami. Przede wszystkim dlatego, że Karol Windsor zakochany był w Camilli Parker Bowles.

Ich związek nie miał jednak racji bytu, a książę (za sugestią rodziny) musiał zapomnieć o swojej prawdziwej miłości. Pech chciał, aby to właśnie Diana musiała na własnej skórze przekonać się, czym w praktyce jest ,,małżeństwo z rozsądku”. Spencer ukazana jest jako nieszczęśliwa bulimiczka, próbująca zadowolić wiecznie nadąsanego męża. Z czasem na świat przychodzą synowie pary, William i Harry. Niestety nawet oni nie potrafią sprawić, że rodzice spojrzą na siebie z miłością. Chyba że w pobliżu stoją kamery – wtedy wszystko musi wyglądać dobrze.

Na świeczniku

Produkcja pokaże Ci, drogi widzu, że bycie członkiem rodziny królewskiej tylko z pozoru przypomina bajkę. Być może po obejrzeniu ,,The Crown” stwierdzisz, że niepotrzebna Ci korona. Twórcy przedstawiają nam rodzinne niesnaski, problemy i wszystko to, co wiąże się z wiecznym byciem na świeczniku. W czwartym sezonie poruszono również temat kuzynek Elżbiety II i jej siostry Małgorzaty, które rzekomo zmarły w bardzo młodym wieku. W rzeczywistości jednak okazało się, że obie kobiety zamknięto w zakładzie przeznaczonym dla osób z trudnościami. Czy żaden z członków rodziny królewskiej nie może borykać się chorobami duszy?

Życie jest przewrotne

Główną zaletą serialu jest obiektywizm. Emmie Corrin z dużą precyzją udało się wejść w rolę tragicznej bohaterki, a więc wzbudzającej sympatię i współczucie Diany. Obserwując jej postać można dostrzec, że życie u jej boku z pewnością nie było łatwe. Księcia Walii, Karola, przedstawiono jako instrumentalnie traktującego egoistę, którego jednak trudno jest oceniać, bo i on jest ofiarą tego związku. Gillian Anderson w roli ,Żelaznej Damy” z pewnością przykuwa uwagę widza, z racji tego, że stworzyła niezwykle charakterystyczną postać. Niestety, aktorka tak bardzo pragnie jak najlepiej odegrać swoją postać, że aż w pewnych momentach staje się irytująca i karykaturalna.

,,The Crown” trzyma poziom od czterech lat. Możemy więc być pewni, że nie zawiedziemy się, gdy Netflix poinformuje nas o dostępności piątej transzy. Niestety, być może właśnie w piątym sezonie czekają nas najtragiczniejsze wydarzenia z życia Lady Di…

Autor: Aleksandra Kucza