F1: The Movie – Wizualny majstersztyk, ale…? [Recenzja] #okiemdizajnera
Technologiczna precyzja i realizm!
Zacznijmy nietypowo… od dźwięku. Genialna oprawa dźwiękowa i muzyka pochodzi od samego mistrza. Hans Zimmer stworzył nowoczesną, wzruszającą i ambitną ścieżkę dźwiękową. Oczywiście, jego prawdziwi fani usłyszą w niej motywy podobne do Interstellar, a nawet Diuny, ale muzyka skomponowana przez Zimmer’a to z pewnością wizytówka tego filmu!
Niestety… W F1: The Movie jest też 'tona’ muzyczno-podobnej muzyki, która pewnie miała unowocześnić film podczas scen ukazujących fame.
Naszym zdaniem, nawet w scenach klubowych, można było podejść do tematu ambitniej i wykorzystać tylko i wyłącznie muzykę nimieckiego kompozytora. No cóż, niektórym nie będzie to przeszkadzać, innych będzie doprowadzać do szału. Jest też utwór od Ed’a Sheeran, ale ten pasuje jedynie do końcowych napisów (If you know what we mean). Możemy nawet się zabawić i proponujemy Wam odpalić ścieżkę głównego score poniżej i czytać dalej.
Film zachwyca niezwykłą dbałością o detale techniczne i realizm wyścigowy. Dzięki zastosowaniu najnowszych technologii filmowych, w tym kamer IMAX i ujęć z dronów wysokiej prędkości, widzowie mogą poczuć się jakby znajdowali się w kokpicie bolidu Formuły 1. Dynamiczny montaż oraz perfekcyjna synchronizacja dźwięku silników z obrazem, podkreślają intensywność wyścigów. I to, podobnie jak w Top Gun, naprawdę wyszło! F1: The Movie oddaje prawdziwe emocje i niebezpieczeństwo towarzyszące tej dyscyplinie.
Technologia, prędkość i fizyka!
W produkcji wykorzystano zaawansowane efekty CGI, które subtelnie wspomagają sceny wyścigowe bez odbierania im autentyczności. Reżyser postawił także na realistyczne ujęcia z torów wyścigowych oraz użycie prawdziwych bolidów, co czyni F1 jednym z najbardziej wiarygodnych technologicznie filmów sportowych ostatnich lat. Serio… jest kilka ujęć z drona, które wyglądają jak CGI, a nimi nie są! Po prostu możecie nie zdawać sobie sprawy, że drony latają już z prędkościami podobnymi do bolidów formuły F1. Choć pewnie zagorzali fani sportu będą się czepiać szczegółów, to i tak uważamy, że kulisy tego sportu, a w szczególności wykorzystanie technologii do prac nad pojazdem i fizyką mogą być dla wielu z Was wielkim zaskoczeniem.
„It’s a 'Brad Pitt’ movie!” Serio?
Można było się tego spodziewać! F1: The Movie to głównie film Brada Pitta. Legenda wyścigów, która powraca do niebezpiecznego sportu, aby wesprzeć ambitny F1 Team. BTW… wielu z Was może przeżyć szok, ale Brad Pitt gra tu naprawdę gościa praktycznie na emeryturze, ale jak widzicie, schemat bardzo podobny do tego z Top Gun: Maverick.
Oprócz ultra zdolnego i przystojnego kierowcy, mentora i kowboja w jednym, Brad Pitt wciela się w rolę Sonny’ego Hayes kapitalnie!
Pomimo 61 lat na karku, aktor posiada świetne warunki fizyczne, a dodatkowo przeszedł specjalne szkolenie wyścigowe, aby wiarygodnie odgrywać kierowcę F1. Biorąc to wszystko na bok, nie ma tu raczej słabej roli. Javier Bardem, Kerry Condon oraz Damson Idris grający młodego pyszałkowatego partnera w zespole, mają dobrze napisane role. I to tyle… nie ma tu głębi i niesamowitych twistów w biografii tych postaci. Jest bardzo dobrze pod popcorn, ale czy to źle?
Co nas irytowało?
W pewnym sensie film kopia Top Gun: Maverick, ale to nie jest tak, że film Was nie zaskoczy. Po prostu nie zrobi tego na poziomie emocjonalnym. Chociaż musimy przyznać, że jest moment lub dwa, na którym łezka Wam się zakręci. Natomiast podczas Top Gun: Maverick płakaliśmy dumnie kilka razy. Pytanie więc, po co idziecie do kina?
F1: The Movie to film, który trwa ponad 2,5h i to czuć. To tak jakby twórcy chcieli nam pokazać jeszcze jeden trick i jeszcze jeden twist.
Chociaż storyline tego filmu jest w pewnym sensie oklepany, to jest kilka bardzo fajnych twistów. Są one mocno osadzone w charakterystyce wyścigu Grand Prix, ale działają dobrze! Jak urwać cenne sekundy, jak prowadzić bolid na granicy jego możliwości lub jak wygrać zespołowo? To twórcom udało się pokazać naprawdę fajnie! Oprócz tego jest oczywiście motyw przemijania, przekraczania własnych granic oraz cena sukcesu w tak ekstremalnym sporcie. Tu warto również wspomnieć, że Lewis Hamilton pełnił rolę producenta kreatywnego, doradzając przy realizmie wyścigów i wizerunku kierowców.
Ciekawostki, których możecie nie wiedzieć…
- Film kręcono podczas rzeczywistych weekendów wyścigowych F1 – m.in. na torach Silverstone i Spa.
- Brad Pitt przeszedł specjalne szkolenie wyścigowe, aby wiarygodnie odgrywać kierowcę F1.
- Do filmu stworzono specjalny prototyp bolidu we współpracy z zespołem Mercedes-AMG Petronas.
- Produkcja została zapowiedziana jako pierwszy film fabularny o F1 kręcony z takim rozmachem i technologią kinową IMAX.
→ Pokaż swoją markę na The ARQ!
Zwiększ świadomość. Buduj prestiż własnej marki! Dzięki autorskim edytorialom i dopracowanym kampaniom, podnosimy widoczność Twojej marki w oczach najbardziej wymagających klientów. Tworzymy treści, które przyciągają uwagę i budują pozytywny wizerunek.[Sprawdź!]
"Odbieraj świadomie"
Opowiadamy historie, które prowadzą do sukcesu!
Spodobał Ci się ten artykuł? Udostępnij go!