Alien: Romulus – Korpo rządzi, korpo radzi, korpo nigdy Cię….? [RECENZJA]
No właśnie! Jesteśmy po premierze nowej odsłony 'Obcego’ i…? Alien: Romulus to duże oczekiwania, genialna scenografia i udany powrót do przeszłości! Na szczęście Fede Álvarez 'dowozi’ film, który w naszej ocenie plasuje się na podium serii. Romulus to space horror w najlepszym wydaniu!
Najnowsza odsłona serii ma miejsce pomiędzy ‘Nostronomo’, a ‘Aliens’. Jeżeli jesteście fanami II pierwszych części, to możecie być spokojni. Obcy: Romulus sprawi, że Xenomorph znowu Was przerazi.
Film wykorzystuje efekty praktyczne i przeważająca część stworów oraz scenografii została stworzona bez użycia CGI. To widać, a co najważniejsze czuć od pierwszych minut filmu. Po raz kolejny mamy do czynienia z filmem, który przenosi nas do przestrzeni, środowisk i czasów, które… z jednej strony są wymysłem wyobraźni, a z drugiej, są bardzo namacalne. Każda minuta tego filmu była dla nas prawdziwą ucztą dla oka.
Romulus to również wielki ukłon w stronę fanów pierwszych dwóch części i w pewnym sensie jest to retro Sci-Fi. Jest „matka”, jest korpo, jest kolonia i strudzeni ludzie, którzy marzą o wyrwaniu się z planety kontrolowanej przez „firmę”. Tutaj warto wspomnieć, że Fede Álvarez zainspirował się wyciętą oryginalnie sceną z II części, kiedy to po stacji badawczej na jednej ze skolonizowanych planet, biegają i bawią się dzieci. Reżyser stwierdził, że świetnym pomysłem byłoby poznać ich historię, kiedy są już dorośli.
„Budujemy lepsze światy”
Ten slogan na ekranie zobaczycie nie raz i to właśnie Weyland-Yutani jest po raz kolejny w centrum historii naszych bohaterów. Korporacja, która specjalizuje się w kolonizacji nowych światów, ma oczywiście dwie twarze. Za pięknymi sloganami skrywa się wyrachowanie i zimna kalkulacja zysków.
Głównymi bohaterami filmu są właśnie… nastolatkowie, co ma również wymiar symboliczny. Skazane na los swoich rodziców, nie chcą być jedynie rubryką w tabelkach firmy. To z kolei motywuje ich do niebezpiecznej misji.
W naszej ocenie to świetny fundament pod plot, który posuwa naszych bohaterów w nieznane. Są tu jacyś fani Dead Space lub Alien: Isolation? Jeżeli tak to z pewnością wzruszycie się nie raz, ponieważ Álvarez jest wielkim fanem obu gier.
Bohaterowie… naprawdę!
Udało się również to, co Jamesowi Cameronowi udało się w Aliens. Niby 'mięso armatnie’, a każdy z nas pamięta kim była Vasquez i Hudson. W Romulus bardzo szybko nawiązujemy więź z bohaterami filmu. Nie ma tu głupich dialogów ani oderwanych od rzeczywistości tekstów czy zachowań. Młodzi ludzie, całkowicie różni od siebie, a jednak stają się nam bliscy, ponieważ są autentyczni. Na brak tej więzi cierpiał niestety Prometeusz. Genialna wizja i scenariusz zepsuty np. geologiem, który zachowuje się jak kretyn i drugim naukowcem, który sam nie wie, po co znalazł się w filmie.
Pamiętacie zdanie „Firma zawsze wysyła syntetyka„? W Obcym: Romulus 'syntetyk’ oczywiście jest, ale twórcy znaleźli ciekawy sposób, aby wpleść go w historię młodych kolonistów, którzy chcą uciec ze swojej rodzimej planety. Andy to jedna z głównych postaci filmu i absolutny popis aktorski (Davida Jonssona). Tu mamy nadzieję, że zwrócicie uwagę na genialną dynamikę tej postaci.
Relacja Andy’ego oraz Rain graną przez Cailee Spaeny, to świetna metafora dualizmu oraz relacji pomiędzy człowiekiem a sztuczną inteligencją. Jest nadzieja, ale i głęboki niepokój.
Trzeba też przyznać, że 'syntetyk’ zawsze trafiał na świetnego aktora i w nowy “Obcym” jest podobnie, ale… naszym zdaniem pierwsze skrzypce gra tu Rain. Być może nie jest twarda, jak Ripley, ale krytycy zapominają chyba, że na ekranie mamy nastolatkę w kosmosie. To właśnie niewinność, gesty i mimika aktorki sprawia, że przejmujemy się jej losem w zupełnie nowym wymiarze.
Xenomorph
Za kamerą nowego ’Obcego’ stanął twórca ’Martwego Zła’ z 2013 roku, czyli jednego z najbardziej ‘gorowych’ filmów naszego pokolenia. Czy widać to w Romulusie? Oooooj tak! Jeżeli marzyliście, aby na nowym filmie o Xenomorphie znowu się bać lub poczuć obrzydzenie to Fede Álvarez zadba o Wasz dyskomfort.
Choć widz ma się skupić na potworze to nie zabrakło miejsca na ‘nowe’ rzeczy. Facehuggery są przerażające i wściekłe, jak nigdy, a ich precyzja w zapładnianiu jest pokazana naprawdę z bliska!
To nie wszystko! Czy zastanawialiście się, dlaczego Obcy wygląda tak, jak wygląda? Reżyser daje nam sporą podpowiedź, ukazując ‘cały’, niezobrazowany do tej pory cykl Xenomorpha. Bardzo podoba nam się również powrót do skrywania stwora w ciemności. Kadry filmu są zbudowane tak, że niemal zawsze będziecie się zastanawiać, czy to Xenomorph tam…. w oddali.
Nie zabrakło też momentu ‘WTF’ w kulminacyjnej części filmu, która może wzbudzić u Was mdłości. Być może jedzonko to nienajlepszy pomysł podczas tego seansu. Dlaczego? Wyobraźcie sobie najobrzydliwszą scenę ze wszystkich filmów “Obcy” (nie powiemy Wam, która to, ale pewnie myślimy podobnie) i pomyślcie, że Álvarez stwierdził, że można ten pomysł zabrać ‘o krok’ dalej. Hi, hi…
Podsumowanie
Scenografia i muzyka filmu to prawdziwe arcydzieło, ale to trzeba po prostu zobaczyć i usłyszeć. Za ścieżkę dźwiękową odpowiada Benjamin Wallfisch, który pracował m.in przy ’Blade Runnerze 2049′. Muzyka to mieszanka ambientu, elektro i oczywiście diabolicznych chórów, które w naszym odczuciu pasują tu świetnie.
Słabe strony? Są, ale naprawdę jest ich kilka. Sceny kosmosu, przestrzeni, planet i statku są naprawdę dopracowane na „piąteczkę”… oprócz jednej! W kulminacyjnej części filmu, jest jedna, która wyraźnie odstaje.
Alien: Romulus to oczywiście mnóstwo 'oczek’ w stronę fanów pierwszych II części, ale jest też ukłon w stronę Prometeusza – nie tylko wizualny! Wprawione oko i ucho przypomni sobie niektóre cytaty, twarze, a nawet urządzenia. Niestety z takim zabiegiem można łatwo 'przegiąć’ i w filmie pojawia się cytat, który jest wklejony jakby na siłę. To jeden z najbardziej ikonicznych cytatów od Ripley. Co zabawne… dotyczy… zaimków!
Mamy nadzieję, że będziecie się dobrze bawić i podobnie jak my, wyjdziecie z kina usatysfakcjonowani. Dajcie nam znać, co w Romulusie spodobało Wam się najbardziej, a co niekoniecznie?
SPREAD THE ARQ!
Dziękujemy za zaangażowanie i konsumpcję naszych treści.
Podziel się THE ARQ z innymi świadomymi odbiorcami poprzez social media.