Co było pierwsze… jajko, kura czy Tesla? Odpowiedź może Was zaskoczyć

Co było pierwsze, jajko czy kura? To zagadka, na którą odpowiedzi pewnie nigdy nie poznamy, ale gdybym spytał Cię: Co było pierwsze, żarówka czy samochód elektryczny? Jeżeli pomyślałeś o żarówce to przykro mi, nie masz racji. Już w latach trzydziestych XIX w. budowano pierwsze pojazdy elektryczne, natomiast pierwsze próby skonstruowania żarówki to lata czterdzieste XIX w. Jak wspomniałem były to próby, bo pierwszą w miarę poprawnie działającą żarówkę świat zobaczył dopiero ok roku 1879 za sprawą Thomasa Edisona i świeciła ona oszałamiające 8 minut.

Pewnie myślisz, że elektryczne taksówki to również nowość? Jeździły po ulicach Londynu, Berlina, Paryża, Moskwy i Nowego Yorku już na przełomie XIX i XX w. Co więcej, pierwszym samochodem, który pokonał barierę 100 km/h nie było auto spalinowe, tylko elektryczne. Dokonał tego w 1899 roku Belg, Camille Jenatzy, a samochód nazywał się Jamais Contente, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „wiecznie niezadowolona”.

Zapomnijmy o ekologii… ale tylko na chwilę

Skoro ustaliliśmy, że „elektryki” towarzyszą nam od początków motoryzacji, to zapomnijmy na chwilę o ekologii i o tym, że samochody elektryczne są remedium na problemy związane z czystym powietrzem, efektem cieplarnianym i topniejącymi lodowcami. Te argumenty wszyscy znamy, a dyskusja na ten temat ciągle trwa.

Jeżeli nie w trosce o środowisko, to dlaczego ktoś chciałby jeździć autem elektrycznym zamiast spalinowym? Powodów jest kilka. Zacznijmy od tych prozaicznych. W aucie elektrycznym nie trzeba wymieniać oleju w silniku co kilkanaście tysięcy kilometrów. Nie trzeba wymieniać go nigdy, bo silnik elektryczny go nie potrzebuje. Olej w skrzyni biegów? Samochód elektryczny jej nie posiada. Nie trzeba wymieniać płynu chłodzącego, rozrządu, regulować zaworów, czyścić wtrysków, wymieniać sprzęgła, układu wydechowego itd. itd… lista jest długa. Ba! Nowoczesnym autem elektrycznym można tak jeździć, że prawie nie trzeba używać hamulców. W trybie maksymalnej rekuperacji korzystamy tylko z jednego pedału przez większość czasu.

Hmm… brak sprzęgła i skrzyni biegów… Czy słyszycie tą radość adeptów szkół jazdy, którzy przestaną tracić pierwsze godziny na naukę ruszania samochodem?

Silnik spalinowy posiada kilka tysięcy części, wiele ruchomych, a każda z nich zużywa się lub podlega wymianie. Mówimy, więc o setkach potencjalnych źródeł awarii. Silnik elektryczny natomiast składa się z kilkudziesięciu części i tylko niewielka ilość się obraca, zatem ryzyko awarii znacząco spada. Dobrze, ale przecież silniki spalinowe są już bardzo dopracowane i niezawodne. Tak to prawda, ale silnik spalinowy, jak każde inne urządzenie, możemy ocenić pod względem sprawności. A tu niestety w porównaniu z silnikiem elektrycznym nie ma on szans. Sprawność najnowocześniejszych silników spalinowych jest na poziomie 40%, gdzie w przypadku silników elektrycznych ta wartość sięga 90%.

Co to w ogóle znaczy? No cóż w największym skrócie oznacza to tyle, że silnik spalinowy tylko w niewielkim stopniu wykorzystuje energię cieplną zawartą w paliwie i zmienia ją w energię mechaniczną, czyli w ruch. To oznacza, że ponad połowa tej energii dosłownie ulatuje w postaci spalin. Jest pochłaniana przez czynnik chłodzący oraz jest wykorzystywana do pokonania tarcia, jakie powstaje między samymi elementami silnika. Żeby to zobrazować, wyobraźcie sobie, że tankując 50 litrów paliwa, tylko 20 litrów zamieniamy na realną pracę. Pozostałe 30 litrów służy tylko do podtrzymania pracy motoru.

Samochody elektryczne uratują tradycyjne auta

Samochód elektryczny nie jest doskonały. Jest nadal relatywnie drogi w zakupie i ma ograniczony zasięg. Biorąc jednak pod uwagę, ile czynności serwisowych nam odpada, to jego cena w dłuższej perspektywie okazuje się bardzo sensowna. Na ten moment elektryk, jako główne auto w rodzinie, może wiązać się z pewnymi ograniczeniami, ale jako drugi pojazd ma wiele zalet.

Tak więc zastanów się przy wyborze kolejnego auta. Może mały elektryk wystarczy, żeby zawieźć dzieci do szkoły, pojechać do pracy, zrobić zakupy. Na weekend i dłuższe wycieczki możesz zawsze wybrać ukochane V8, które wisiało na plakacie w Twoim pokoju.

 

Autor: Karol Skotnicki