Fiat 500e La Prima - Zaprojektowany by wzdychać!

Chyba nie ma osoby, której musielibyśmy przybliżać fenomen Fiata 500. Od zawsze był to samochód, który wzbudzał emocje. Zachwyt, radość, a nawet pożądanie. Przez dziesiątki lat doczekał się wielu iteracji. Począwszy od naszego 'malucha' po modele cinquecento itd. Trzymajmy się jednak serii 500, która w 2007 roku rozpaliła te emocje na nowo i tak naprawdę przez 13 kolejnych lat była produkowana w kolejnych wersjach. Dzięki Grupie Gezet mieliśmy okazję testować najnowsze wcielenie 500-tki.

Fiat 500 zaprojektowany przez Roberto Giolito i Franka Stephenson był tak wdzięczną bryłą, że bez większego problemu można było ją udoskonalać, a nie gruntownie zmieniać.

Nadchodzi rok 2020 i przyszedł czas na nowego Fiata 500. Tym razem w pełni elektrycznego. Mały, miejski samochód z napędem elektrycznym? Brzmi świetnie, ale jak wyszło?

DUCH POZOSTAŁ, PRZYSZŁOŚĆ NADCHODZI!

Jeżeli chodzi o design to po raz kolejny brawa dla projektantów. Bryła nowej 500-tki jest śliczna, a specjalny lakier wersji La Prima może być wyznacznikiem dla marek premium. W zależności od pory dnia 'Zielony Ocean' zaskakuje barwą i świetnie pasuje do małego fiata.

Piękne światła do jazdy dziennej, listwa biegnąca wzdłuż nadwozia, specjalne 17" alufelgi oraz wystające z błotników kierunkowskazy to detale, które sprawiają, że Fiat 500 znów trafia na podium w kategorii 'Flair'. Parkujemy, patrzymy i wzdychamy za każdym razem!

Oczywiście jest też wiele innowacji i stylistycznych smaczków w środku. Krajobraz Turynu ukryty w podstawie ładowarki bezprzewodowej, podświetlany guzik otwierania drzwi (brak klamki), a może powtarzające się niczym tekstura nowe logo Fiata na tapicerce. Pod względem wzornictwa Fiat 500 wszedł na kolejny poziom, ponieważ jakość użytych materiałów też jest tutaj znaczącą lepsza.

ZA KIEROWNICĄ JEST ŚWIEŻO!

W środku wita nas nowa deska rozdzielcza i tutaj mamy wyraźne bye-bye ze światem analogowym. Przed nami znajdziemy w pełni cyfrowe zegary, natomiast w centrum nowy system multimedialny z 10,25-calowym ekranem dotykowym.

Nowy panoramiczny ekran Fiata 500 to zdecydowanie jeden z lepszych wyświetlaczy, jakie widzieliśmy w nowych samochodach. Kolory, jakość i kontrast są tutaj naprawdę na wysokim poziome

Jeżeli chodzi o responsywność, to również nie mamy większych zastrzeżeń, natomiast nie jest to najwyższa półka. Ogólne odczucie jest jednak takie, że przyjemnie się na niego patrzy i swobodnie używa. Co do cyfrowych zegarów... Wydaje nam się, że mogłoby być znacznie lepiej. Postawiono tu minimalizm, natomiast brakuje wisieńki na torcie tak, jak było to w przypadku starszych modeli.

JAZDA, CZYLI CICHO I ZWINNIE

W teorii nowa 500-tka może przejechać spokojnie powyżej 250km. Producent zapewnia, że w terenie miejskim wartość ta może zbliżyć się nawet do 400km. Realnie jesteśmy bliżej tych pierwszych wartości.

Nowy Fiat 500 jest zwinny, a jego bryła sprawia, że jest to idealny samochód do miasta. Dzięki napędowi elektrycznemu nowy 'maluch' prowadzi się jak stare wersje Abarth. Tylko w kabinie jest znacznie ciszej!

Elektryczna 500-tka naładuje się bardzo szybko, dzięki możliwości ładowania prądem o mocy 85kW. To sprawia, że jego nowe wcielenie dumnie broni się na tle konkurencji. Mamy również możliwość jazdy przy użyciu jednego pedału oraz inteligentny tryb 'SHERPA', który pomoże nam zoptymalizować parametry pojazdu tak, aby dojechać do miejsca docelowego.

500e oznacza FUN! 

Siadając za kierownicę tego małego cuda historia się powtarza. Nowy Fiat 500 to znów zgrabny miejski samochód, który tym razem wprowadza szereg innowacyjnych rozwiązań oraz napęd elektryczny. Inną kwestią jest jego cena. Samochody elektryczne nie należą do najtańszych, a do takiej kategorii mogliśmy zaliczać jego poprzednika. Nowy napęd, design i technologie sprawiają, że nowa 500-tka to zupełnie nowe urządzenie, a jego wartość to około 120 tys. zł. Dużo? Mało? Z pewnością jest to auto nietuzinkowe. Jeżeli macie słabość do włoskiego wzornictwa i szukacie miejskiego malucha z przyszłości, to będzie to strzał w 10-tkę.


True crime, czyli historie z dreszczykiem napisane przez życie!

Podcasty kryminalne, czyli opowieści o zabarwieniu 'true crime', przybyły do nas z Zachodu i stają się coraz bardziej popularne. Historie, których wątek przewodni to morderstwa, porwania i zaginięcia, poparte są zwykle dogłębnym researchem i budującą napięcie narracją. Dzięki tym dwóm elementom możemy lepiej zapoznać się z przebiegiem zajść, w których autorzy rzucają nowe światło na historie najnowsze, ale również te od dawna przykryte grubą warstwą kurzu. Dziś przedstawimy Wam trzech gigantów (kryminalnej) polskiej sceny podcast'owej, o których warto pamiętać w trakcie zimowych wieczorów. Kto wie, może dodacie ich do swojej playlisty na dłużej?

Kryminatorium BY Marcin Myszka

W tym przypadku mamy do czynienia z prawdziwym pasjonatem, spędzającym wiele godzin na poszukiwaniu informacji w archiwach i bibliotekach. Merytorycznie i technicznie podcast Marcina należy śmiało nazwać majstersztykiem. Kryminatorium słucha się w olbrzymim napięciu (nawet jeśli dana sprawa nie jest nam obca i znamy jej przebieg). Oprócz historii, którymi żyła cała Polska, w podcaście posłuchamy też o przypadkach z całego świata. Tym sposobem spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie jest córka Al Bano i Rominy Power, poznamy lepiej historię tzw. ,,Trupiej Farmy'' lub dowiemy się więcej o sporach w Domu Gucci. Idź do strony podcastu.

Piąte: Nie zabijaj by Justyna Mazur

Justyna zdecydowanie przyczyniła się do tego, że pokochaliśmy historie true crime. Słuchając jej podcastu, można odnieść wrażenie, że uczestniczyła w każdej historii, o której opowiada. Oprócz napięcia, towarzyszącego podczas odsłuchu, autorka potrafi wzbudzić w słuchaczu prawdziwe współczucie względem bohaterów poszczególnych odcinków. Piąte: Nie zabijaj porusza tematy krwawych spraw, dziejących się na terenie Polski. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się więcej zarówno o wątkach wyjaśnionych, w których poznano tożsamość mordercy, jak i o tych, które wciąż pozostają tajemnicą, to podcast dla Was! Dodatkowo playlista Justyny zawiera dwa tytuły wykraczające poza Polskę. Odcinek o nazwie ,,Czyją twarz ma zło?'' pozwoli Wam raz jeszcze przyjrzeć się dramatycznej historii opętanej przez diabła Anneliese Michel. Czy rzeczywiście wszystkiemu winne były ciemne moce? Posłuchajcie. Idź do strony podcastu.

Zagadki kryminalne BY Karolina Anna

Na początku jej kanał zdradzał tajemnice makijażu. Dziś Karolina nie prowadzi już tutoriali, ale opowiada o zagranicznych – i jej zdaniem najciekawszych – sprawach kryminalnych. Każda z opowiadanych przez nią historii przedstawiona jest w sposób niezwykle elokwentny i profesjonalny. To powoduje, że czas spędzony na odsłuchu mija w mgnieniu oka. Przeglądając bogatą playlistę Zagadek kryminalnych, możemy natknąć się na takie sprawy jak historia ucieczki z seksualnej sekty, opowieść o najkrwawszym seryjnym mordercy Tedzie Bundym lub dowiedzieć się, kim była ,,Nieznajoma z Sekwany'' i dlaczego jej uśmiech znamy lepiej, niż nam się wydaje. Idź do strony podcastu.

Autor: Aleksandra Kucza

Witajcie w domu po dwudziestu latach! - "Harry Potter - 20. rocznica: Powrót do Hogwartu"

Materiały prasowe HBO

Pamiętacie, jak kupowaliście bilety do kina na ekranizację pierwszej części przygód Harrego Pottera? A może zamiast w kinowym fotelu, obejrzeliście ją w domowym zaciszu, za pomocą odtwarzacza kaset VHS? Choć trudno w to uwierzyć, filmowy świat magii i czarodziejstwa rozpoczął się dwie dekady temu. Z tej okazji HBO przygotowało dla nas wyjątkowy seans.

Co ciekawe, to już trzecie tego rodzaju przedsięwzięcie przygotowane przez amerykańską platformę, ale pierwsze, które dotyczy hitu kinowego, a nie serialowego. W przypadku ,,Harry Potter 20th Anniversary: Return to Hogwart'' nie liczcie na tradycyjne spotkanie moderatora z grupą aktorów, kolejno wywoływanych do odpowiedzi. Pamiętajcie, że Hogwart to symbol domu, a jak dom, to i domowa atmosfera!

On wrócił!

I nie tylko On, bo oprócz Sami-Wiecie-Kogo (Ralph Fiennes), na ekranie pojawi się m.in Daniel Redcliffe, Emma Watson, Rupert Grint, Robbie Coltrane, Jason Isaacs, Gary Oldman, Helena Bonham Carter, Boonie Wright czy Tom Felton. Event ogląda się tym ciekawiej, że rozmowy aktorów przeplatają się, dzięki czemu widz może posłuchać wspomnień omawianych w różnych konfiguracjach – nam podobały się szczególnie te, w których śmiech Heleny Bonham Carter.

W sentymentalnej podróży po murach Hogwartu towarzyszą nam również twórcy poszczególnych części sagi.

Tym sposobem poznajemy perspektywy reżyserów, którzy – przyznajcie sami – stanęli przed prawdziwym wyzwaniem. Stworzenie magicznego świata i dobór właściwych aktorów z pewnością nie należały do łatwych zadań, ale trzeba przyznać, że obecny w dokumencie Chris Columbus miał nosa, bo wybrane przez niego postacie to strzał w dziesiątkę.

Śmietanka brytyjskiego kina

W trakcie oglądania możemy nie tylko posłuchać jedynych w swoim rodzaju rozmów, ale także obejrzeć archiwalne, dotąd niepublikowane materiały prosto z planu. Kiedy dzieciaki grające główne role w sadze o Harrym Potterze, po raz pierwszy przekroczyły próg planu zdjęciowego, nie wiedziały jeszcze, że starsi aktorzy, z którymi mają do czynienia, to crème dela crème brytyjskiego kina. Zdały sobie z tego sprawę dopiero po latach i dziś, jako dorośli, wspominają te spotkania jako prawdziwy dar od losu. Podczas seansu nie brakuje wspomnień tej części obsady, której nie ma już między nami. Młodzi aktorzy wspominają m.in. Alana Rickmana, Richarda Harrisa i Julie Walters. To zdecydowanie jedna z najbardziej wzruszających elementów dokumentu.

Always'

Oglądając nową produkcję HBO można wywnioskować, że patrzymy na rodzinę. Spotkanie aktorów ani trochę nie przypomina luźnej wymiany zdań między obcymi ludźmi. To coś więcej, co widać w gestach, uśmiechach, łzach i wyznaniach. Jeśli więc nie chcecie oglądać kolejnego sztucznie wyreżyserowanego materiału w roli głównej, dokument HBO z pewnością przypadnie Wam do gustu. Dawno nie widzieliśmy w tego rodzaju programach tylu prawdziwych i spontanicznych emocji. Na plus działa tu również sceneria i wszechobecne detale. Dzięki nim możemy przypomnieć sobie pokoje wspólne Hogwartu, sale lekcyjne czy dom Wesley'ów.

A jeśli już się czegoś czepiać...

...to realnego braku tej, bez której tysiące dzieci nie sięgnęłoby po książki – J.K. Rowling. Mimo burz wokół jej osoby miło byłoby zobaczyć ją w dokumencie. Nie za pomocą wykorzystania archiwalnych wypowiedzi, ale tak naprawdę, obok reszty naszych ulubieńców. Cóż, może z okazji trzydziestej rocznicy będzie nam dane świętować nie tylko z reżyserami i aktorami, ale również matką sagi? A skoro HBO coraz śmielej kusi fanów produkcjami tego kroju, może warto udać się do Śródziemia z ,,Władcy Pierścieni''?

Autor: Aleksandra Kucza

BMW iX Flow zmieni kolor nadwozia na zawołanie!

source: BMW

Na pewno wielu z Was widziało już wszelkiego rodzaju folie pokrywające samochody. A co powiecie na karoserię, która zmienia kolor na zawołanie? Podczas targów CES 2022 BMW zaprezentowało koncepcyjną wersję modelu iX o nazwie Flow. To pokazuje nam przyszłość motoryzacji, która robi kolejny krok w stronę personalizacji.

Technologia E Ink jest w rzeczywistości powłoką stymulowaną sygnałami elektrycznymi. Wykorzystuje ona technologię elektroforetyczną do zmiany koloru swojej powierzchni.

Korpus samochodu pokryty jest folią elektroforetyczną zawierającą mikrokapsułki o średnicy ludzkiego włosa. Każda kapsułka zawiera różnie naładowane białe, czarne lub kolorowe cząsteczki, które stają się widoczne po przyłożeniu pola elektrycznego. Nowość? Niezupełnie. Tak naprawdę to technologia używana od dawna w e-czytnikach typu Kindle, znana jako 'elektroniczny papier'.

Zastosowanie

Oprócz personalizacji prowadzone są badania na temat tego, jak zmiana koloru lub odcieniu nadwozia może wpłynąć na jego wydajność. Nie bez powodu zaprezentowano ją również na przykładzie najnowszego luksusowego EV marki. Co to wszystko oznacza? Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to będziemy mogli personalizować pojazd za pomocą wzorów i kolorów mając do wyboru poszczególne części karoserii. Druga sprawa to wydajność pojazdu elektrycznego. Wiemy, że czarny kolor przyciąga promienie słoneczne, co może być pomocne w ładowaniu lub ogrzewaniu kabiny w miesiącach słabo nasłonecznionych. Ta sama zasada może być zastosowana podczas okresu letniego, kiedy samochód będzie mógł zmienić odcień karoserii na jasny lub, jak w przypadku modelu iX Flow, biały.


Don't Look Up, czyli jest (z nami) gorzej, niż nam się wydaje!

Netflix, Niko Tavernise

Oglądając najnowszą premierę Netflixa w ciemno, miałem nieodparte wrażenie, że pomimo całej głupoty ludzkiej na ekranie, oglądam film ambitny. Dlaczego? Po pierwsze „Nie patrz w górę” jest dziełem Andy’ego McKaya, reżysera Big Short oraz Vice. Po drugie jest to film wypełniony mnóstwem metafor, które pomimo humoru, powinny nami wstrząsnąć.

Tragedia ludzkości

Don't look Up zaczyna się jak film katastroficzny. Fabuła skupia się na Kate Dibiasky oraz dr Randall'u Mindy. To właśnie młoda doktorantka odkrywa kometę, która wpisuje się w kategorię 'planet killer' i zmierza ku naszej zagładzie. Kometa zostaje ochrzczona imieniem swojej odkrywczyni, co również nie jest przypadkiem. Jej postać jest wyraźnie inspirowana najmłodszą eko/wojowniczką naszych czasów i staje się przedmiotem groteski. Dr Mindy to naukowiec, który początkowo nie wierzy we własne obliczenia, a za chwilę w głupotę najważniejszych osób w Państwie.

Andy McKay przedstawia nam świat, w którym ludzie są oderwani od rzeczywistości. Dokonują najgłupszych wyborów i żyją według zasad konsumpcjonizmu.

Z jednej strony widzimy tu drwinę i swojego rodzaju przerysowanie, a z drugiej, obraz społecznej mentalności, który jest na wyciągnięcie ręki.

Netflix, Niko Tavernise

 

Netflix, Niko Tavernise

Metafory, metafory!

Moim zdaniem nikt nie odniósł się jeszcze do faktu, iż sam tytuł filmu jest tu dosłowny! Jego podwójne znaczenie działa jednak tylko w oryginale (ENG). Don't look Up jest zaprzeczeniem frazy (Look up to), czyli 'Brać przykład z...' lub 'Wzorować się na...'.

Oglądając najnowszy film McKay'a odnosimy wrażenie, że chce z nas przede wszystkim zadrwić, ale i przestrzec.

Przed czym? Przed nieodpowiedzialnymi do granic możliwości politykami, toksycznymi i niedojrzałymi celebrytami, bilionerami z doliny krzemowej, statystykami i trendami. Te ostatnie są genialne zobrazowane podczas sceny, która podsumowuje w niecałą minutę wystąpienie dwójki naukowców w najbardziej popularnym talk-show śniadaniowym w Stanach Zjednoczonych. Złoto!

Jedną z najważniejszych postaci jest Peter Isherwell - trzeci najbogatszy człowiek na Ziemi. W jednej ze scen symbolicznie trzyma nawet prawą dłoń na fotelu Pani Prezydent. Przez cały film mamy wrażenie, że jest to nieodpowiedzialny narcyz, który za pomocą pieniędzy i technologii ma bezpośredni wpływ na gatunek ludzki. Brzmi znajomo? Zwróćcie również uwagę na jego nazwisko (Is/he/r/well), co można przetłumaczyć na: "Czy wszystko z nim wporządku?" To akurat ocenicie sami.

Czy warto?

Zdecydowanie tak! Kapitalna obsada pozwala na zobrazowanie 'naszej' tragikomedii w taki sposób, że będziemy śmiać się do łez, czekając na 'własną' apokalipsę. Nie można również pominąć genialnej kampanii promocyjnej, świetnych plakatów oraz kreacji. Cate Blanchett jest tu wręcz nie do poznania, Leo sprawi, że będziecie musieli sięgnąć po Xanax, a Timothée Chalamet wzruszy po raz kolejny.


Naturalnie Wyhodowane, czyli pyszne na zawsze!

Nie od dzisiaj wiadomo, że naturalne jedzenie ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie oraz dobre samopoczucie. A co jeśli nie kojarzy się to z gorzką brukselką, kapustą kiszoną albo mdłym pasztetem? Naturalnie Wyhodowane to zielonogórska marka, która łączy w sobie bistro, catering, rzemieślniczą piekarnię, lekkie i naturalne posiłki oraz pyszne desery. Niedawno przeszła wizerunkowy overhaul, otworzyła kolejny punkt, a od ładnych kilku lat jest jednym z ulubionych miejsc zielonogórzan. Dlaczego? Sprawdźmy!

LICZY SIĘ KONCEPT!

Nie każdy wie, że za pysznymi kanapkami, deserami, tartami, koktajlami i lunchami stoi prawdziwa armia ludzi. Koncept? Ograniczyć gotowe półprodukty do minimum! Czy zastanawialiście się kiedyś, ile czasu zajęłoby przygotowanie kanapki z pastrami wzorując się na przepisie Naturalnie Wyhodowane? Odpowiedź brzmi: kilka dni! Dlaczego? Ponieważ pastrami jest robione na miejscu. Podobnie jest z Łososiem Gravlax, który marynuje się w soli, cukrze i koperku przez dziesiątki godzin oraz pieczywem, które doglądane jest na każdym etapie co do minuty.

Sekretem kuchni Naturalnie Wyhodowane są składniki. Większość produktów, które są w menu od samego początku, to autorskie receptury przyrządzane przez zawodowych kucharzy

Mieliśmy okazję spędzić kilka dni na 'naturalnej' kuchni i choć nie możemy pokazać Wam wszystkiego, to udało nam się zobaczyć naprawdę wiele. Nawet my nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile serca wkładane jest w każdy produkt z przysłowiowej witrynki. W tym miejscu niech przemówi obraz!

MENU SUPERSTARS

Większość zielonogórzan kojarzy punkt przy ulicy Kupieckiej, ale nie wszyscy wiedzą, że od kilku miesięcy działa drugie Naturalnie Wyhodowane, które znajdziecie w samym centrum. Przy Westerplatte 9 możemy wygodnie usiąść w porze lunchy, wypić kawę lub wpaść na zdrowy deser. No właśnie, przejdźmy do konkretów.

Naturalnie Wyhodowane ma na swoim koncie pozycje niemalże kultowe. Deser Monte, Pesto, Koktajl Odporność, Kostki Brownie, Tiramisu, Kanapka z Pastrami. Sami od kilku lat chodzimy po to samo i uwaga... nic nam się nie nudzi.

Oczywiście, żeby nie wiało nudą, możemy codziennie spróbować domowych lunchy, nowych deserów, koktajli, tart oraz kanapek.

Kolejny krok!

Warto również wspomnieć, że Naturalnie Wyhodowane to również codzienny catering dla firm, a ostatnio również szkół. Jak to możliwe? Dowozy odbywają się najczęściej dzięki objazdom z kanapkami i sałatkami, natomiast w szkołach i wybranych firmach stawiane są automaty vendingowe.

Rozpoznawalność!

Wszystkie produkty marki znajdziemy pod szyldem litery 'N' w kucharskiej czapce. Marka przeszła niedawno poważny rebranding i zadbała o spójność całej oferty. To kolejny element na plus, który zdradza, że właściciele myślą również o komunikacji wizualnej i szanują swoich odbiorców. W końcu, jeżeli tworzy się rzeczy piękne i smaczne, to czemu nie pokazywać ich w piękny sposób?

Jeżeli należysz do osób, które jeszcze nigdy nie przekroczyły progu Naturalnie Wyhodowane to gorąco Was do tego zachęcamy. Menu marki pomoże nie tylko w zdrowym odżywianiu, ale i trzymaniu się diety. Skład produktów jest bardzo prosty i tak naprawdę łatwo policzalny. Jest naturalnie, jest pysznie!


Cosmic Eye - Rzeźba, gadżet czy dzieło sztuki?

Source: Robert Spillner

Cosmic Eye to sferyczno-kinetyczna rzeźba, która jednym ruchem ręki zapewni nam piękne i nieskończone wzory. Wypełniony przezroczystą cieczą i magicznymi cząsteczkami, swoim ruchem przypomina obracające się galaktyki lub obrazy przypominające te, wykonane przez satelity pogodowe. Autorem Cosmic Eye jest Robert Spillner, artysta oraz inżynier z Niemiec. Już jako dziecko odczuwał głęboką fascynację mechaniką.

"Podążając za pierwotną iskrą łączenia inżynierii ze sztuką, chciałem stworzyć nie-cyfrową grafikę, która zmieniałaby się w czasie i nieustannie tworzyła estetyczne wizualizacje. Pewnej nocy oświeciło mnie, że powinienem użyć molekuł zamiast części mechanicznych."

cosmic eye magazyn The ARQ gadżet
Source: Robert Spillner

Odskocznia od cyfrowego świata

Czy zwróciliście uwagę, że 'nowoczesny' człowiek odpoczywa z telefonem w ręku. Przeglądanie sieci, social mediów lub oglądanie wideo stało się synonimem relaksu. To właśnie świat podobnych absurdów sprawił, że doceniamy wynalazki, jak Cosmic Eye, jeszcze bardziej.

Ten wyjątkowy gadżet z kampanii na Kickstarterze to coś więcej niż zabawka na chwilę. To w pewnym sensie małe dzieło sztuki dla osób, które cenią sobie estetyzm, spokój i rzemiosło. Cosmic Eye możemy obracać, przechylać lub potrząsać. Specjalnie opracowane przegrody przepływowe wewnątrz obudowy wprawią ciecz w ruch. Zrelaksowani? Wystarczy kilka minut, aby cząsteczki opadły na ziemię, a komora zmieniła się w przezrocze.

Source: Robert Spillner

Co sądzicie o takim wynalazku? Chcecie weprzeć wynalazek Roberta? Zajrzyjcie na stronę jego projektu w serwisie Kickstarter.

Jeżeli podoba się Wam estetyka naszego magazynu oraz brak reklam to nie zapomnijcie śledzić nas w social mediach. Tworzymy nietuzinkowe reportaże oraz felietony, które skupiają się na wartościowych treściach.


TARYFA TESLA - CZYLI EVITY ZASKAKUJE PO RAZ KOLEJNY!

O zielonogórskiej sieci elektrycznych taksówek pisaliśmy już nie raz i jak się okazuje, zaskakują nas po raz kolejny. Dla przypomnienia, Evity to nie tylko flota elektrycznych taksówek. To swojego rodzaju medium, które pozwala nam bliżej doświadczyć jazdy elektrycznym autem. Najlepszy sprawdzian to przecież życie codzienne. Miasto, korki, bagaże, zakupy i te sprawy

Teraz, do wszystkich świadczonych przez markę Evity usług, doszła chyba ta najważniejsza. Z pewnością dla wszystkich, którzy po kryjomu myśleli sobie “Czemu Nissan Leaf, a nie… Tesla!” No więc nadszedł czas, kiedy możemy bliżej przyjrzeć się pojazdowi, który napędza obecnie elektromobilność na świecie.

WYŻSZY POZIOM PODRÓŻOWANIA!

Już od jakiegoś czasu Evity oferuje przejazdy najważniejszym ‘dzieckiem’ Elona Muska tj. Teslą Model 3. Kompaktowy samochód rodzinny, w którym wszystko jest, jak nie z tego świata. Dlaczego Evity zdecydowało się na taki zakup?

“W branży EV to właśnie marka stworzona przez Elona Muska wyznacza trendy wśród aut elektrycznych. Wprowadzając model Tesli do floty Evity chcieliśmy w ten sposób zapewnić naszym klientom najwyższy standard podróżowania”

Taksówki spod znaku Tesli to nadal bardzo rzadki widok. Warto podkreślić, że Evity jako jedna z pierwszych korporacji w Polsce wprowadziła do swojej floty jedno z najbardziej rozpoznawalnych aut elektrycznych na świecie. Z drugiej strony, zdaje się to być oczywistym krokiem w budowaniu i rozwoju floty opartej w 100% na pojazdach EV.

“POPROSZĘ TESLĘ NA ULICĘ…”

Aby doświadczyć przejażdżki najnowszym nabytkiem Evity, wystarczy że użyjemy aplikacji i wybierzemy z listy Teslę. Możecie się domyślać, że pomimo 3 dostępnych taksówek, zainteresowanie jest bardzo duże! Kurs jest troszeczkę droższy, ale naprawdę warto! Dlaczego?

Chociażby ze względu na komfort. Bryła modelu 3 została zaprojektowana tak, aby dostarczyć maksymalnie dużo miejsca przy zapewnieniu najwyższych standardów bezpieczeństwa. Nie każdy też wie, że Model 3 został okrzyknięty jednym z najbezpieczniejszych aut na naszej planecie. Po pierwsze mamy tu niski środek ciężkości, który chroni nas przed wywrotką. Po drugie, nie ma tu tradycyjnego silnika, co przyczynia się do powstania dużej strefy zgniotu.

JEDZIEMY? RACZEJ LECIMY!

Przejdźmy jednak do sedna. Jazda tym pojazdem to doświadczenie inne niż wszystko. Tesla to przede wszystkim frajda i szybkość. Design? Futurystyczny wygląd, ukryte w drzwiach klamki (na szczęście auta są białe, a klamki czarne) i kosmiczny środek.

W środku jest naprawdę wygodnie, a cały kurs to okazja do rozmowy na temat innowacyjnych rozwiązań. Nie ma tu tradycyjnych zegarów, jest jeden ekran, kierownica i… kierowca. Wszystko dzieje się za pośrednictwem ekranu dotykowego, który umieszczony jest niczym mały telewizor w skandynawskim wnętrzu.

MODEL 3 to oferta skierowana do klienta premium. Spotkanie biznesowe, kurs na lotnisko, impreza? Podróżowanie taką taksówką to swojego rodzaju ‘oświadczenie’. “Wybieram jazdę bezemisyjną, wybieram wygodę!”

Przyspieszenie? Nawet w podstawowej wersji silnikowej Tesla jest szybka jak błyskawica, a kierowcy przyznają, że przy zmiennych warunkach pogodowych trzeba pamiętać, co drzemie ‘pod maską’. Warto również wspomnieć, że Tesle są prowadzone przez najbardziej doświadczonych kierowców floty Evity, którzy stale rozwijają swoje umiejętności oraz wiedzę z zakresu elektromobilności. No właśnie zastanawialiście się, jak to wygląda z perspektywy kierowcy?

CZY ELON MUSK ZADBAŁ O TAKSÓWKARZY PRZYSZŁOŚCI?

Od samego początku byliśmy jednak najbardziej ciekawi opinii osób, które siedzą na fotelu kierowcy. Przecież Tesla to jedna wielka innowacja, a więc jaki ma to wpływ na pracę ‘taksówkarza’? Otóż… ogromny!

Po zamknięciu drzwi kierowca Evity wybiera swoje imię i za pomocą jednego przycisku wszystko dopasowuje się pod niego. Lusterka, fotel, kierownica, aplikacje oraz profil użytkownika. Magia! Kolejną istotną cechą jest prowadzenie. Każdy kierowca Evity może opowiedzieć Wam o tym, jak pewnie czuje się ‘za sterami’ Modelu 3. Wysokiej klasy zawieszenie, bardzo precyzyjny układ kierowniczy oraz innowacyjne systemy bezpieczeństwa stawiają Model 3 wysoko ponad konkurencję. Na ekranie głównym możemy zauważyć, że Tesla widzi wszystko. Drogę, barierki, pasy, inne auta (łącznie z ich bryłami). A co z funkcjami, o których kierowcy tradycyjnych taksówek mogą tylko pomarzyć?

Jest tutaj przeglądarka internetowa, genialna nawigacja, od groma czujników, funkcja boombox z głośnikami na zewnątrz, Netflix, gry karciane, wirtualny kominek i Spotify.

Dostęp do tych wygód sprawia, że praca ‘taksówkarza’ weszła właśnie na zupełnie inny poziom. Trzeba jechać na myjnie? Model 3 posiada tryb, który zadba o to, aby podczas mycia wszystkie drzwi i okna były na pewno zamknięte. Pamiętajcie, jeśli nasz kierowca czuje się dobrze to oczywistym jest, że my też będziemy czuć się dobrze. Tak więc, zachęcamy wszystkich entuzjastów elektromobilności oraz wygodnego podróżowania do skorzystania z okazji, którą daje nam Evity.

Jeżeli podoba się Wam estetyka naszego magazynu oraz brak reklam to nie zapomnijcie śledzić nas w social mediach! Tworzymy nietuzinkowe reportaże oraz felietony, które skupiają się na wartościowych treściach.


SpinLaunch wystrzelił właśnie pierwszą satelitę za pomocą wyrzutni!

Żródło: Spinlaunch

Kalifornijska firma SpinLaunch zakończyła właśnie testowy lot rakiety w Nowym Meksyku, proponując tym samym alternatywę dla rakiet paliwowych. Jak? Katapultując ją na orbitę za pomocą wyrzutni. Pozwólcie, że wyjaśnimy.

KINETYCZNY SYSTEM STARTOWY

Spinlaunch to innowacyjna firma zajmująca się nową technologią kosmiczną, która stworzyła alternatywną metodę umieszczania 200-kilogramowych satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. W przeciwieństwie do tradycyjnych rakiet na paliwo SpinLaunch wykorzystuje naziemny, napędzany elektrycznie kinetyczny system startowy, który zapewnia znacznie tańsze i przyjazne dla środowiska podejście do dostępu do przestrzeni kosmicznej.

Jest to jedna z największych innowacji w przemyśle kosmicznym oraz ogromny krok naprzód dla szybko rozwijającego się przemysłu małych satelit

Maszyna nazywana jest akceleratorem suborbitalnym i jest to pierwszy na świecie kinetyczny system wystrzeliwania obiektów na orbitę Ziemi. Misja? Projekt ma na celu zapewnienia najtańszego, przyjaznego dla środowiska systemu wystrzeliwania orbitalnego.

Żródło: Spinlaunch

Akcelerator suborbitalny SpinLaunch jest zaprojektowany do działania z prędkością od 1200 do 8000 km/h i działa przede wszystkim jako stanowisko testowe dla systemu orbitalnego. 22 października 2021 r. uruchomienie firmy z powodzeniem napędzało pojazd testowy z prędkością ponaddźwiękową i zakończyło się odzyskaniem pojazdu latającego wielokrotnego użytku.

Koniecznie zobaczcie film z wyrzutu testowego!

Jeżeli podoba się Wam estetyka naszego magazynu oraz brak reklam to nie zapomnijcie śledzić nas w social mediach. Tworzymy nietuzinkowe reportaże oraz felietony, które skupiają się na wartościowych treściach.


Targi Warsaw Home 2021 - 5 marek, które zwróciły naszą uwagę!

Targi Warsaw Home & Contract to miejsce, w którym spotykają się fani architektury oraz dobrego designu. To przede wszystkim targi branżowe, na których projektanci, architekci, producenci oraz wykonawcy mogą poznać najnowsze trendy oraz technologie wykorzystywane w architekturze wnętrz. Sprawdźcie 5 marek, które zwróciły naszą uwagę.

1. RING BY VANK

VANK to firma tworząca meble, obiekty i jak sami twierdzą, znaki w przestrzeni. Najbardziej charakterystycznymi produktami marki są dźwiękoszczelne kabiny z serii Wall Box oraz ścianki mobilne o podobnej funkcji. Ciężko pomylić ich 'design language' z jakimkolwiek innym producentem, ale to właśnie w tym roku zwrócili naszą uwagę nową kolekcją o nazwie Ring.

Odchodząc nieco od ostrych i awangardowych kształtów, Ring to uniwersalna kolekcja, która świetnie sprawdzi się w biurach, hotelach oraz miejscach spotkań

Oczywiście na pierwszy rzut oka mamy ciekawy, krągły i minimalistyczny design, natomiast to, czego nie widać jest tu najbardziej interesujące. Filozofia zrównoważonego designu sprawia, że nowa kolekcja mocno wspiera recycling. Wypełnienie, stelaż oraz tkaninę można bardzo łatwo oddzielić, segregować, a następnie ponownie przetworzyć. Co więcej, siedziska wypełnione są przemysłowymi odpadami poprodukcyjnymi, głównie szatkowaną pianką poliuretanową. Takie podejście ogranicza ilość zakupu nowych pianek stosowanych w branży meblowej. Brawo!

2. DUŻO ŁADNYCH RZECZY OD Hübsch

Duńska marka Hübsch została założona w 2010 roku przez troje miłośników skandynawskiego designu, a ich nazwa oznacza po prostu 'ładny'. Naszą uwagę zwróciło stoisko, które było pełne ciekawych aranżacji, ciepłych kolorów i dobrego design'u.

Hübsch to głównie minimalistyczne meble oraz stylowe dodatki. Po kilku minutach wiedzieliśmy, że pierwsze skrzypce gra tu funkcjonalność, ale i swoista radość

Wszędzie mogliśmy dostrzec drewno, metal, szkło, ceramikę oraz przedmioty codziennego użytku, które tworzyły nowoczesne skandynawskie aranżacje. Najbardziej urzekły nas proste formy ceramicznej zastawy, które idealnie wpisywały się w nazwę marki. Były kolorowe, proste i funkcjonalne.

3. MANUFAKTURA OD PAP DECO

PAP DECO to polska, rodzinna manufaktura, będąca pionierem mosiężnych dekoracji ściennych i uchwytów meblowych, które wytwarzane są tradycyjną technologią odlewniczą. Marka zrodziła się w głowie Piotra i Marcina Paplińskich. Braci, którzy wychowywali się w rodzinie artystycznej tworzącej m.in ekskluzywne statuetki na najważniejsze wydarzenia w Polsce.

To, co urzekło nas na stoisku marki to estetyka, minimalizm oraz wielkie zainteresowanie ich sztuką

Nie, nie nadużywamy tego słowa! Dekoracje ścienne oraz uchwyty w ich ofercie dają prawdziwy powiew świeżości w architekturze wnętrz. Ich stoisko nie należało do największych, ale w swojej prostocie skupiało się na tym, co najważniejsze. Co innego oglądać ich produkty w katalogu lub na stronie internetowej, a co innego zobaczyć je na żywo i dotknąć.

4. LUXURY FITNESS BY PENT.

Przemieszczając się pomiędzy halami targów, mieliśmy jeden wyraźny moment WOW! Stoisko prezentujące luksusowy sprzęt fitness marki PENT. to nie tylko sprzęt funkcjonalny, ale w pewnym sensie kolekcja pięknych mebli.

Każdy element jest wykańczany ręcznie, a to sprawia, że trafia w gusta nawet najbardziej wymagających entuzjastów fitnessu

Oglądając kolekcję PENT.fitness z bliska, mogliśmy doświadczyć, jak nietuzinkowy design dopełnia szlachetne materiały w postaci drewna oraz stali nierdzewnej. Gotowe zestawy mobilne takie, jak Sophia to idealne rozwiązanie dla luksusowych hoteli oraz ośrodków SPA. Kto by przypuszczał, że można podziwiać mechanizm skokowy ławeczki do ćwiczeń lub stojak na hantle.

5. DOBRY NASTRÓJ OD LUMEEGO

Na koniec to, co dizajnerzy lubią najbardziej. W jednym z bocznych sektorów wpadliśmy na markę LUMEEGO Candles i skończyło się na zakupach! Ale od początku. LUMEEGO to wyjątkowo urocze świece z naturalnego, ekologicznego wosku sojowego wymieszanego z naturalnymi olejkami eterycznymi, które występują w 12 odsłonach (nastrojach).

W LUMEEGO liczy się przede wszystkim nastrój, który zaczyna się już na etapie opakowania. Marka posiada piękną identyfikację wizualną, ciekawe opakowania oraz przemyślane Tone of Voice. Brawo!

Co jeszcze wyróżnia LUMEEGO? Dzięki unikalnej i opatentowanej technologii ręcznie wytwarzanego, hartowanego szkła dwuściankowego Aroma Space™ płomień świecy ogrzewa większą ilość wosku, uwalniając przy tym ich zapach szybciej i pełniej. Na koniec nie pozostało nam nic innego, jak zaopatrzyć się w zestaw kilku świec dla najbliższych.

Jeżeli podoba się Wam estetyka naszego magazynu oraz brak reklam to nie zapomnijcie śledzić nas w social mediach. Tworzymy nietuzinkowe reportaże oraz felietony, które skupiają się na wartościowych treściach.